Nie wiem, kto mógłby wystąpić z takim wnioskiem do Centralnej Agencji Wywiadowczej Stanów Zjednoczonych (na myśl przychodzą mi w tym kontekście Instytut Pamięci Narodowej, Ministerstwo Obrony Narodowej, Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Archiwum Państwowe, Polskie Towarzystwo Historyczne), ale w pełni podzielam przekonanie wyrażone przez Sławomira Cenckiewicza w jego ostatniej książce pt. "Atomowy szpieg. Ryszard Kukliński i wojna wywiadów", że jest już najwyższy czas, aby upomnieć się w Langley o przynajmniej część oryginalnych dokumentów przekazanych przez jej bohatera Amerykanom w latach 1972-1981.
Zdaję sobie sprawę, że żadna tajna służba nie udostępnia zbyt chętnie swoich zasobów archiwalnych (np. Brytyjczycy na temat śmierci generała Władysława Sikorskiego w Gibraltarze), ale starać się o to można i trzeba. Pułkownik Kukliński zawsze powtarzał, że bez odtajnienia kluczowych akt Układu Warszawskiego (co już się stało) i bez zapoznania się z dostarczonymi przezeń CIA czterdziestoma tysiącami stron dokumentów na temat przygotowywania się przez Związek Sowiecki do wywołania III wojny światowej nie sposób zrozumieć intencji oraz istoty misji, jakiej podjął się, podejmując współpracę z Amerykanami.
To właśnie na podstawie tego, co otrzymywała od niego przez dziewięć lat CIA jej szefowie jednoznacznie oceniali w latach 90. ubiegłego wieku płk. Kuklińskiego jako najważniejsze od Władywostoku do Berlina Wschodniego źródło informacji o moskiewskich planach strategicznych, o najnowszych rodzajach broni i elektronicznych systemach bojowych z uwzględnieniem roli satelitów wprowadzanych przez Armię Czerwoną z myślą o ofensywie na zachód Europy, o planach mobilizacyjnych, a także o zupełnie obcej dla nich mentalności kadry kierowniczej UW.
A oto dwa wymowne cytaty: "nikt na świecie w ciągu ostatnich czterdziestu lat nie zaszkodził komunizmowi tak, jak ten Polak" (dyrektor CIA za czasów Ronalda Reagana William Casey) i "ten pełen poświęcenia odważny Polak pomógł zapobiec przekształceniu się zimnej wojny w gorącą; to w dużej mierze dzięki odwadze i poświęceniu pułkownika Kuklińskiego odzyskała wolność jego ojczyzna Polska, a także inne, niegdyś zniewolone państwa Europy Środkowej, Wschodniej i byłego Związku Sowieckiego" (jego następca w okresie prezydentury Billa Clintona i Georga W. Busha George Tenet).
Podobnego zdania byli także Rosjanie, co zadaje kłam ciągle podnoszonym przez broniących swoich haniebnych życiorysów ludzi trwale ukształtowanych przez sowiecki reżim, jakoby przekazywał on mało znaczące dokumenty i to głównie dotyczące Wojska Polskiego. Szef sztabu Układu Warszawskiego generał armii Anatolij Gribkow nie pozostawił wątpliwości w tej materii, mówiąc o Kuklińskim: "posiadał on pełną wiedzę o najważniejszych sprawach i planach strategicznych Układu Warszawskiego".
Te jednoznaczne opinie z obu stron dawnej(?) żelaznej kurtyny znamy jednak tylko z takich właśnie jak przytoczone wyżej wypowiedzi. Ich autorami byli wprawdzie ludzie mający dostęp do największych tajemnic UW (Amerykanie dzięki płk. Kuklińskiemu), a więc w pełni wiarygodni, ale historyk chętnie zobaczyłby rzeczone dokumenty, aby po ich bezstronnej, naukowej analizie sformułować własne wnioski.
Dlatego też uważam, że po 33 latach od zakończenia samotnej misji przez "pierwszego polskiego oficera w NATO" można już oficjalnie zwrócić się do CIA z prośbą o dopuszczenie historyków do owych bezcennych dokumentów, których przekazanie Amerykanom pozwoliło uniknąć III wojny światowej i pośrednio doprowadziło do odzyskania przez nasz kraj niepodległości.
Uważam, że ich - choćby częściowe - opublikowanie nie tylko przekonałoby tych, którzy w to jeszcze wątpią, że pułkownik Ryszard Kukliński był jednym z największych bohaterów epoki zimnej wojny, ale także skłoniłoby Prezydenta RP do zaliczenia go wreszcie w poczet kawalerów Orderu Orła Białego, o co od dawna zabiega u kolejnych głów Państwa Polskiego niżej podpisany.
dr Jerzy Bukowski - były reprezentant prasowy płk. Kuklińskiego w Kraju,
rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie