Fizycy czekali na te wiadomość od niemal pół wieku. Dziś ogłosili ją światu. Badania przeprowadzone przez dwa niezależne zespoły naukowe wskazują na istnienie nowej, nieznanej do tej pory cząstki elementarnej i cząstka ta wydaje się mieć własności zbliżone do przewidywanego przez teorię bozonu Higgsa. Tych "wydaje się" w tej sprawie nie brakuje, odkrycie trzeba będzie jeszcze potwierdzić, mimo to właśnie data 4 lipca 2012 roku przejdzie do historii, jako dzień, kiedy cząstka Higgsa została oficjalnie przeniesiona ze świata hipotez do świata faktów. Przeniesiona z pomocą dziennikarzy.
Rola dziennikarzy w tej sprawie nie jest czysto bierna z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, badania naukowe, szczególnie tak kosztowne, przestały być prywatną sprawą badaczy. Ogłoszenie podobnych odkryć jest już przedsięwzięciem w pełni medialnym, bo od sposobu ich popularyzacji zależy, czy opinia publiczna będzie chciała dalej te koszty ponosić. Dlatego właśnie władze CERN, laboratorium, gdzie pracuje Wielki Zderzacz Hadronów zdecydowały się zorganizować seminarium w przeddzień rozpoczęcia w Melbourne dużej konferencji Fizyki Wysokich Energii, gdzie najnowsze wyniki będą omawiane. Informacja o cząstce Higgsa poszła jednak w świat właśnie z Genewy.
Jest też drugi powód, dla którego dziennikarze są zamieszani w tę sprawę. Naukowcy CERN, a szczególnie dyrektor generalny laboratorium Rolf Heuer uwielbiają porównywać działanie pola Higgsa, nadającego cząstkom masę, do mechanizmu działania mediów. Trudno zresztą nie przyznać mu racji, bowiem to właśnie dziennikarze za pośrednictwem mediów sprawiają, że poszczególni ludzie i poszczególne zdarzenia nabierają znaczenia.
Według Heuera działa to następująco. Jeśli przez pokój pełen dziennikarzy przechodzi osoba całkowicie nieznana, nikt nie zwraca na nią uwagi i może się ona swobodnie poruszać. W świecie fizycznym tak jest w przypadku fotonów, które mają zerową masę. Jeśli jednak do tego samego pokoju wejdzie znana gwiazda filmowa, kontrowersyjny polityk, czy nawet ktoś, kto wywołał ostatnio jakiś skandal, dziennikarze natychmiast się wokół niego zgromadzą, sprawią, że stanie się "cięższy" i będzie musiał przeciskać się do wyjścia. W ten sposób dziennikarze "stają się" polem Higgsa.
Jak w takim razie możemy wyobrazić sobie bozon Higgsa? To cząstka związana z tym polem, za pośrednictwem której owo nadające masę oddziaływanie może się przenosić. By "zobaczyć" cząstkę Higgsa w działaniu, wystarczy otworzyć drzwi do pokoju pełnego dziennikarzy i szepnąć, że ktoś znaczący się pojawi. Żurnaliści zaczną się gromadzić, dyskutować, przekazywać sobie plotkę i z pewnością nie przegapią nikogo. W przypadku krążącej od kilku dni plotki, że pojawi się informacja o odkryciu cząstki Higgsa dziennikarze zgodnie z przewidywaniami nie zawiedli.
Nie jest to może jakaś szczególnie wyrafinowana wizja pracy mediów, ale przyznajmy, że uczciwie na nią zapracowaliśmy. Jako model pola Higgsa zachowujemy się przecież czasem całkowicie nieodpowiedzialnie i gromadzimy się masowo wokół osób czy zdarzeń, które nie zasługują nawet na dziesiątą część poświęcanego im zainteresowania. Czyż nie?