Do refleksji dla Wszystkich, ze specjalną dedykacją dla kręgu "GLOB-u": Anny Horodeńskiej, Barbary Legut, Marzeny Król oraz Michała Dobrołowicza.
Czym jest światło, które w tym czasie nas oświeca? Nie to słoneczne, inne - nie z tego świata, jednak równie realne jak to na niebie (gdy teraz patrzę - za sinoszarą zasłoną chmur). Czy to światło sztuczne? Wykreowane przez nas - ludzi? Z uczucia trwogi przed unicestwieniem, ze strachu przed nocą nocy, śmiercią bez nadziei na nowe życie? A czym jest to drugie, ciemne świecidło? Czy jego źródło to ludzka pycha, ambicja, aby nareszcie "stać się jako bogowie"?
1. Czy w religiach można sobie wybierać, przebierać?
W Wielką Sobotę jak w każdym katolickim domu, na stole stanął u nas koszyczek z produktami do święcenia. Jak co roku z żoną ułożyliśmy w nim tradycyjne potrawy: niewielkie pęto kiełbasy wiejskiej, małą szynkę, drożdżowe babeczki, kurze pisanki i jajka z czekolady, baranka z cukru, sól, pieprz - polski zestaw, ale wedle indywidualnego smaku. Całość przystrojona bukszpanem i przykryta białą serwetką, jak nas rodzice uczyli, nie słowem, a czynem.
Prosty zbiór. Ja jednak zawsze lubię komplikować, noszę zawsze w sobie pokusę przekombinowania. Wyobraziłem sobie, że ten koszyk to nie jest tylko znak bliskiej memu sercu ojczystej, ludowej pobożności. W mojej imaginacji pojawił się inny, symboliczny kosz.
Czy można sobie tak poukładać elementy różnych religii, stworzyć własną wiarę, zaprojektować prywatną duchowość z wybranych dla siebie produktów różnych wierzeń? Jakie są ramy i granice takiego łączenia? Jakie są szanse na taką łączność między ludźmi wyznającymi różne religie i systemy duchowe, wartości moralne i przykazania dobrego życia? Czy istnieją perspektywy rozszerzenia i pogłębienia ekumenizmu? Czy są na tej drodze bariery nie do pokonania? Różnice tak fundamentalne, spory tak zasadnicze, że rowów zasypać nie sposób, tak jak nie da się pogodzić wody z ogniem, wyrugować kontrastu między TAK a NIE.
2. Niech wasza mowa będzie; tak, tak, nie, nie.
Zapytałem o te trudne dla mnie kwestie księdza profesora Waldemara Chrostowskiego- biblistę, zajmującego się przez wiele lat dialogiem religijnym.
Przed laty z wielką uwagą, z ołówkiem w dłoni, czytałem wywiady-rzeki z tym wybitnym teologiem: "Bóg, Biblia, Mesjasz", "Kościół, Żydzi, Polska", "Prawda, Chrystus, Judaizm".
Tym razem sięgnąłem po najnowszą, długą, książkową rozmowę Tomasza Rowińskiego z ks. prof. Waldemarem Chrostowskim pod ewangelicznym tytułem: "Niech wasza mowa będzie: tak, tak, nie, nie". Tom opublikowało Wydawnictwo Fronda. Inspiracją do zadania teologowi moich pytań "wyciągniętych z koszyczka", był między innymi ten cytat z wypowiedzi duchownego:
Czy niemożliwa jest zatem synkretyczna globalna megareligia? Na jakiej więc podstawie formułowane są koncepcje, że wszystkie wyrazy wiary w inny świat, różny od tego, w którym tak krótko żyjemy, mają jakąś jedną, wieczną podstawę? A może jednak da się odnaleźć wspólny mianownik między różnymi odmianami chrześcijaństwa, odcieniami judaizmu, odłamami islamu, nurtami hinduizmu, buddyzmu, taoizmu, wersjami wierzeń animistycznych? A można pogodzić gnozę i agnostycyzm? A jak ułożyć w duchowym koszyczku monoteizm i ateizm - wiarę w Boga Jedynego i absolutną negację istnienia Boga. Nie mówiąc o satanizmie, bo czy legalizowana na świecie doktryna wyznawców Diabła może ułożyć się z chrześcijaństwem? Przecież to absurd! A jednak są tacy, którzy wierzą w takie "godzenie", "pogodzenie się", wyznają tak skrajny irenizm. Jakby powtarzali credo Tertuliana, starą maksymę w nowym znaczeniu: credo, quia absurdum (wierzę, bo to niedorzeczność).
3. AI? Aj! Zaczyna być groźnie ...
Namnożyło się na całym świecie tekstów wokół ledwie dwóch literek: "AI". Ten skrót od angielskich słów "Artificial Intelligence" ("Sztuczna Inteligencja") stał się matrycą dla niezliczonych komunikatów w naszej globalnej sieci. Największe zamieszanie zapanowało wokół chatbota firmy OpenAI. Głośno, przeraźliwie głośno, zrobiło się wokół Chat-GPT4.
Nie będę pozował na eksperta w tej dziedzinie, nie jestem informatykiem. Trudno mi odróżnić prawdziwe informacje od zwykłych kłamstw i manipulacji, cenną wiedzę od bezwartościowego szumu medialnego, uczciwe relacje od propagandy i dezinformacji, fakty od fantazmatów. To pomieszanie języków, swoista Wieża Babel, kakofonia głosów wokół możliwości i zagrożeń, jakie niesie rozwój nowych technologii, zajmuje mnie jako symptom, sygnał, znak naszych czasów. Moje refleksje wypływają z lektury książek i artykułów oraz praktycznej lekcji pod okiem fachowca. Popróbowałem, co może, a czego nie jest w stanie dokonać na obecnym etapie rozwoju ów słynny ChatGPT. Moim przewodnikiem był Mateusz Chrobok - inżynier oprogramowania, ekspert do spraw cyberbezpieczeństwa oraz Sztucznej Inteligencji. Oto prywatny, subiektywny głos, moje małe podsumowanie tekstów i testów.
4. Cyber-retro, retrospekcja
Moje dwie córki urodziły się w latach 90. XX wieku, w końcówce zeszłego stulecia. Joanna i Ewa żyły w świecie dzieci diametralnie różnym od mojego dzieciństwa, przypadającego na dekadę lat 60. Moja generacja to pokolenie telewizyjne. Mały czarno-biały ekran w naszym mieszkaniu rzucał sztuczne światło na moje pierwsze dni, tygodnie, miesiące, a potem już rok po roku. Jego wirtualna obecność stała się czymś naturalnym. Kolejne telewizory były niemal jak podopieczni, niby udomowione zwierzęta. "Umierało" jedno, "rodziło się" drugie, jeszcze piękniejsze, jeszcze "mądrzejsze". Moja młodsza latorośl urodziła się w czasach, gdy obok rzeczywistości "rzeczywistej" na dobre zagościła ta fantomatyczna, nabierająca stopniowo cech coraz bardziej przypominających tę realną. Jednak Internet i gry komputerowe bardzo mocno naznaczyły też biografię mojego starszego dziecka. I Ewie, i Joannie kupowaliśmy elektroniczne zabawki. W ich rączkach pojawiła się konsolka Nintendo Game Boy. Była też w ich kolekcji jajokształtna japońska zabawka Tamagotchi, z cyfrowym "zwierzątkiem", którym trzeba się było co dzień "opiekować", a potem opłakiwać, gdy "umarło". Coraz więcej słów trzeba było odtąd brać w cudzysłów. Rzeczy "ożywały", ale to właśnie było takie niby-życie, coś-jakby-istnienie, quasi-egzystencja.
Ja mniej więcej w tym czasie czytałem m.in. książki francuskiego myśliciela Jeana Baudrillarda. Zapoznawałem się z pojęciami - "symulacji", "symulakrów" oraz "hiperrzeczywistości", czyli innej, sztucznej realności, która nie ma już odpowiednika w rzeczywistym świecie. Oczywiście byłem też entuzjastą filmu "Matrix".
Wspominam o tym, bo ostatnio wróciła na czołówki technologicznych doniesień zabawka z tamtej dekady, dziecięcy gadżet moich córek - Furby. Mrożący krew w żyłach komunikat pojawił się na portalach internetowych, jakoby ten mały diabełek, razem z krewnymi-maskotkami, a imię ich Legion, planował "przejęcie władzy nad światem". Taki manifest wygłosił Furby, po tym jak komputerowa programistka zainstalowała w nim ChatGPT. Jessica Card, studentka University of Vermont w USA, umożliwiła elektronicznemu stworkowi używanie żółtego dzioba do odpowiadania na pytania. "Połączyłam ChatGPT z Furbym i myślę, że to może być początek czegoś złego dla ludzkości" - zakomunikowała na Twitterze.