Jak się ma Nowa Huta do Nowego Jorku?! Gdzie Rzym, a gdzie Krym?! Nie przesadzasz człowieku? Zapytacie i oczywiście macie rację. Nie chodzi mi jednak o jakąś lokalną megalomanię. Wiadomo jak jest: kudy mojej ukochanej dzielnicy do obcej metropolii w USA?
Jest jednak drobna rzecz, która łączy nawet tak maleńkie miasto jak Nowa Huta z amerykańskim molochem. To widok wielu ścian, często pokrytych malarskimi dziełami i "dziełami". Jak je od siebie odzielić, odróżnić? Czy są tu czytelne kryteria?
Co można już zaliczyć do sztuki z gatunku "street art", a co jest jedynie wysmarowanym bohomazem, bez żadnej wartości, ba! aktem prymitywizmu, wyrazem barbarzyństwa, zwykłą dewastacją zabytkowych i nowych budynków?
Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, więc poprosiłem o pomoc fachowców: praktyka oraz teoretyka-dokumentalistę. Za chwilę przejdę do aktualnych wieści z Nowego Jorku, które mnie zainspirowały, ale najpierw: Nowa Huta. Ona jest dla mnie ZAWSZE najpierw. Za tydzień w cyklu "Nowa Huta krok po kroku" pojawi się kapitalny mówiony leksykon "street artu" oraz przewodnik po jego nowohuckich i krakowskich przejawach. Wprowadzi w temat i oprowadzi nas wirtualnie po miejskiej przestrzeni p. Jacek Szlak - człowiek, który wie o tym naprawdę wiele. Natomiast w najnowszym podcaście usłyszycie moją rozmowę z Łukaszem Lendą, znakomitym plastykiem mieszkającym w Nowej Hucie (bardzo niedaleko od mojego osiedla Centrum E), autorem głośnych w naszym mieście murali.
Taka sztuka na murach kwitnie u nas podobnie jak w innych - na pewno także w waszych - miejscowościach. W zjeździe do Nowohuckiego Centrum Kultury jest tzw. Hall of Fame, ściana sławy, ale też ścianka treningowa. To tam chłopaki i dziewczyny ze sprayami walczyli o "fejm". Niestety podczas remontu zniknęło sporo bardzo wartościowych prac, ale - jak zapewnił mnie Łukasz Lenda - miejsce to ma powrócić do swej street-artowej świetności. Miał to obiecać dyrektor NCK Zbigniew Grzyb. "Będzie graffiti jam -spotkanie miejskich artystów. Fajnie by było, bo pozostały tylko "relikty" dawnego stylu. I to nie te najciekawsze.
Łukasz Lenda wraz ze swoimi przyjaciółmi, m.in. legendarnym "writerem" (jak się w slangu nazywa autorów malarskich realizacji na murach), artystą o "ksywce" NOUDE, stworzył naprawdę wartościowe dzieła. Jednym z nich jest "1977" na ścianie bloku na os. Handlowym 7 ...
Panowie mocno się uwijali.
"Nakręcamy kulturę" na gmachu Nowohuckiego Centrum Kultury to fresk-gigant.
Monumentalna praca, kosztowała wiele roboty.
Mój rozmówca jest jednym z pionierów street artu, nie tylko w naszej dzielnicy. W tekście zamieszczonym w "Alternatywnym przewodniku po Nowej Hucie" - bogatym w wiedzę wydawnictwie pod redakcją Jarosława Klasia (jednego z wcześniejszych bohaterów mojego podcastu) - czytamy taki wspomnieniowy fragment Łukasza Lendy: Jedną z moich prac, którą bardzo miło wspominam, jest (nieistniejący już dzisiaj) czarno-biały komiks na ceglanym murze przy skrzyżowaniu ul. Czarnowiejskiej i al. Kijowskiej. To był rok 2001, praca miała około 40 m długości, wysokości około 3 m, był to mój komiks, który zrobiłem na zaliczenie przedmiotu o nazwie „Działanie polisensoryczne” na ASP.
Łukasz Lenda jest także świetnym karykaturzystą.
Jest ponadto cenionym ilustratorem.
Wychowany od dzieciństwa na komiksach, oczywiście sam je tworzy.
Duże wrażenie wywarła też na mnie jego plastyczna realizacja w prywatnym domu, nawiązująca do słynnego obrazu Marcela Duchampa "Akt schodzący po schodach".
Lenda jest też szachistą, wielkim entuzjastą tej gry. Gdyby nie pandemia moglibyście usiąć sobie w bardzo stylowej nowohuckiej "Klubokawiarni B7" i poczuć pozytywną moc tego miejsca.
Jest niesamowita instalacja na suficie: "odwrócony" jak w zwierciadle pokój, ze stolikiem, na którym jest szachownica, a na niej zagadka dla wytrawnego gracza.
Łukasz dał mi w czasie rozmowy pewną wskazówkę, trop wiodący do słynnego awanturnika Maurycego Augusta Beniowskiego.
A teraz pora na nasze awanturnicze podróże- najpierw za Wielką Wodę!
Recydywa wandali z puszkami sprayu, zmasowany atak barbarzyńców z farbami! Nowy Jork jest nękany graffiti, wiele ulic metropolii wygląda jak strefy wojenne!