...... ....... ....... ..... .. ......

Nauko, sztuko, media, religio- łączcie się!

1.       Wiedziony ogromną ciekawością pędziłem na złamanie karku, żeby dotrzeć do świątyni nauki w Krakowie o wzniosłej nazwie Cogiteon.

2.       Intensywnie przebierałem nogami w zielonych bojówkach, bo taksówkarz przejechawszy po mojej interwencji jeden szlaban, musiał zatrzymać się na drugim, tak mocno strzeżona była w dniu otwarcia Mekka wybitnych ludzi nauki i sztuki z całego świata.

3.       Euforia mnie ogarnęła, gdy już stanąłem maleńkim człowieczkiem przed gmaszyskiem przepotężnym a minimalistycznym, które najwyraźniej w zamyśle kreatorów tego typu architektury ma łączyć w sobie filozoficzne i lingwistyczne sprzeczności.

4.       Duża skala i w jak najmniejszym stopniu marnotrawiąca energię, klasycznie piękna proporcjami, ale jak najbardziej odległa estetycznie od śródziemnomorskiego klasycyzmu dawnych wieków, falująca statycznie na tle pustego błękitu pozbawionego obłoków i wzroku Boga (tylko Słońce łypało z góry w upałach dnia inauguracji - ta nasza gwiazda najbliższa- jako złote oko, w które patrzeć człeczynie takiemu jak ja zabroniono, co jest dla mnie denerwujące jak każdy odgórny zakaz i rozkaz dla rządnego nowej wiedzy narwańca).

5.       Zabrał mnie sprzed ściany jednolitej z wtopionymi w nią drzwiami, uwolnił spod stosu tych tafli szklanych postawionych na sztorc, mój "mentor" Oskar Błachut z Małopolskiego Centrum Nauki Cogiteon, miejscowy organizator pracy dla mnie - świadka z dziennikarskiego światka.

6.       Achom i ochom naszym nie było końca, gdyśmy przemierzali nowoczesne korytarze, bo obaj najwyraźniej gustujemy w takiej czystej stylistycznie architekturze wnętrz: a pomyślałem zaraz,  że Cogiteon to Panteon Pana Cogito, i gdyby wiersze Zbigniewa Herberta zamienić na budowle, to tak by mogły same się recytować w wielkiej, otwartej na oścież przestrzeni amfiteatru świata.

 

7.       Kroków parę zrobiliśmy po surowych schodach w otoczeniu wysokich murów, podobnych do skał wapiennych dłońmi wygładzonych, aż tu zza węgła wychynęła grupka ludzi, na czele z panem bardzo dystyngowanym, w doskonale skrojonym garniturze, który okazał się potem, w futurystycznej windzie, światowej sławy artystą-wizjonerem Wojciechem Siudmakiem.

8.       Radość mnie przepełniała, bo to było spotkanie przygodne, niezaplanowane w programie, niezaprojektowane dla mnie, bo ja umówiony byłem na wywiad z innym gościem Cogiteonu - sławnym naszym rodakiem w amerykańskim Jet Propulsion Laboratory, ekspertem NASA, Arturem Bartłomiejem Chmielewskimsynem słynnego Papcia Chmiela.

9.       Estetyka jak wiadomo jest istotna w matematyce, bowiem uczeni jak myśliwi myśli ścigają przepiękne wzory, ale zmysł symetrii, proporcji, ładu formalnego jest przecież także domeną artystów (przynajmniej części z nich, tych niezakochanych w brzydocie i tandecie), więc łączyły mi się logicznie dwie przesławne postacie.

10.   Argumentacja tu w Cogiteonie nabierała cech osobowych, bo za chwilę w sali dla mediów rozmawiałem z obu mężczyznami, łączącymi w sobie matematykę i estetykę, sztukę obrazu i bryły oraz rozum i wierzenia (choćby to była tylko wiara w Człowieka).

11.   Ciekawy poglądów tak nietuzinkowych ludzi, odszedłem od scenariusza rozmowy z Arturem Bartłomiejem Chmielewskim, a partytury wywiadu z Wojciechem Siudmakiem wcale porzucać na rzecz improwizacji nie musiałem, bo jej po prostu nie było, bowiem spotkanie z malarzem, rysownikiem i rzeźbiarzem trafiło mi się jak ślepej kurze ziarno.

12.   Jaki był efekt tej matematyki chaosu słownego, tej stylistycznej stochastyczności, oceńcie sami.

13.   Aleatoryzm kontrolowany to zresztą moja stała metoda dialogowa, bo ustalone wyznaczniki tematyczne zawsze wypełnia wielobarwny, meandrujący strumień wypowiedzi improwizowanych, wątków ad hoc, problemów nagłych i niespodziewanych. 

 

14.   Pytań wydukanych z kartki lub z pamięci starałem się tu także nie używać, rozszerzałem formułę okolicznościowego wywiadu do "rozmowy istotnej" jak nazywał tego typu wymiany myśli nieodżałowany Stanisław Ignacy Witkiewicz.

15.   Rozmowa idealna dla mnie jest synkretyczna niczym dzieło sztuki połączone z nauką (życia).

16.   Zamysł często pryska pod naporem treści niby to przypadkowych, które z siłą rwącej rzeki porywają racjonalnie myślących rozmówców.

17.   Energię tę trzeba jednak tamować odpowiednio, by nie zamieniła się w potok słowotoku.

18.   Kabotyńskie z pewnością wydają wam się moje warsztatowe oczywistości.

19.   Abstrakcja teorii zamiast atrakcji samego wydarzenia?

20.   Zastanawiacie się, po co poświęcam wasz cenny czas na medialną otoczkę zdarzenia, przecież moim głównym, profesjonalnym zadaniem jest zdanie relacji z otwarcia krakowskiego Cogiteonu z udziałem wybitnych uczonych i artystów. 

21.   Wiadomo, że dziennikarz - prezentując omówienie jakiejś wartej tego sytuacji - winien zapomnieć o sobie samym i zająć się całą resztą.

22.   Indywidualizm nie jest właściwym doradcą w reporterskiej sprawozdawczości, którą powinien cechować - przezroczysty jak szklane drzwi wnętrz Cogiteonu - obiektywizm.

23.   Autor raportu ma się schować za aktorami wydarzenia.

24.   Rozpatrywanie dylematów zawodowych w sposób otwarty i jawny, cała ta "bebechowatość" wywodu, jest w takim przypadku zuchwałym złamaniem zawodowych zasad albo - nie daj Boże- wyrazem psychicznego kryzysu żurnalisty.

25.   Amatorszczyzna (pozorowana) takiego artykułu bije w oczy i otwiera nieprzygotowanemu na takie atrakcje odbiorcy powieki ze zdumienia.

 

26.   Tradycja spetryfikowana w powtarzalnych realizacjach każe reportażyście zachować własne ja wyłącznie dla siebie.

27.   Oczywistość tego kanonu formy i zachowania nie dopuszcza żadnych od niego odstępstw.

 

28.   Jednak sztuczność tego modelu medialnego każe mi obnażyć jego uroszczenia i uproszczenia.

29.   Ekran komputera lub smartfona, na którym przeglądasz mój hipertekst jest mikrokosmosem Cogiteonu.

30.   Daję tu obraz odpowiedniości, skrywanych na co dzień korespondencji.  

31.   Nie można pojąć przesłania tego wpisu bez ogarnięcia całości i nie sposób zrozumieć jego istoty bez wydobycia jego drobnej, sekretnej cząstki.

32.   Intymnym elementem tej metody są cienke aluzje, słowne linki w nagranych wywiadach, zakończone tematycznymi pętelkami, jak lassami, na które chcę złowić czytelniczą ciekawość moich idealnych odbiorców, złapać na mikrohistorie wtrącone przeze mnie do trzech rozmów: wspomnienie Maurizia Cattelana i humbugu sztuki instalacji w dialogu z Wojciechem Siudmakiem, dygresję o Jacku Parsonsie i okultystycznej otoczce początków Jet Propulsion Laboratory oraz metaforę ula jako aluzji do rozważań prof. Larsa Chittki w moim pytaniu do Oskara Błachuta.

33.   Alegorią tych moich hipertekstów spod znaku gonzo-gnozo jest obraz ćmy lecącej do menory, nocnego motyla zmierzającego samobójczo do światła sekretnej, serdecznej wiedzy, synkretycznego symbolu siedmiu połączonych z sobą dziedzin: nauki, architektury, sztuki, edukacji, mediów, literatury i religii.