Jasiu ma procę. Jest mały i nie potrafi z niej strzelać. Dopiero co zaczął chodzić do szkoły, więc starsi koledzy mówią - oddaj nam niebezpieczną zabawkę. Zadbamy o to, że nie będziesz musiał jej użyć w swojej obronie. Nawet klasowy prześladowca - gruby Jurek - podpisał się na kartce z zeszytu. Przyrzekamy ci, kolego, że nie spotka cię nic złego. Gwarantujemy bezpieczne miejsce w klasie i nienaruszalną zawartość tornistra.
Ale kilka dni później Juras zapominał o danej obietnicy. Zatrzymał Jasia na długiej przerwie. Wykręcił mu rękę, odebrał drugie śniadanie i piórnik, który dostał niedawno od mamy.
Drodzy koledzy - skarżył się Jasiu - przecież podpisaliśmy wspólnie cyrograf! Miałem być bezpieczny. Gdzie ja teraz dostane taki piórnik, gdzie kupię taką drugą procę?
Juras już tego nie słuchał. Wzruszył tylko ramionami, oblizał tłustą mordę i przemalował długopisy, bo jego.
Koledzy to widzą. Czują, że muszą coś zrobić. Mówią więc do Jurka, że nie będą już grać z nim w piłkę. Trochę to wszystkim skomplikuje życie, ale co tam. Wytrzymają bez lewoskrzydłowego!
Z czasem jednak wszystko rozeszło się po kościach i Juras znowu biegał z chłopakami po lekcjach. Poklepywali go po plecach, kiedy strzelił piękną bramkę. Zdobywał więc ich coraz więcej. Wszyscy zaczęli go tolerować, a niektórzy nawet lubić.
Tylko Jasiu wciąż nie chciał podać mu piłki, nawet w idealnej sytuacji na polu karnym. Aż któregoś dnia Juras - zwykły bandyta w niebieskim mundurku - przypominał sobie tornister kolegi. Poczekał na niego po szkole. Bezbronny Jasio codziennie samotnie wracał do domu, bo przecież koledzy mówili, że nic mu nie grozi.
To była ostatnia rzecz, o jakiej pomyślał, padając na twarz z nożem w plecach. Stracił czujność, a zaraz potem tornister, pieniądze i życie.
Potem był już tylko terror szkole i blady strach, który padł równomiernie na uczniów i nauczycieli. Nawet policja nic nie mogła zrobić, bo groziło to trzecią wojną światową.
Morał tej bajki jest jeden. Jeśli kradniesz koledze piórnik, dostajesz natychmiastowy strzał w mordę. Tracisz wszystkie zęby i honor, a wraz z tym, apetyt na cudze kalorie. Dokładnie w takiej kolejności.