To nie parlament na Ukrainie ani dantejskie sceny w zgromadzeniach na Dalekim Wschodzie - to brytyjska Izba Gmin, rozhuśtana brexitem i sprawiająca wrażenie końca świata. Świata nad Tamizą, który uważany jest za kolebkę demokracji. Premier Boris Johnson zawiesił właśnie na pięć tygodni parlament. Wznowi jego działalność dopiero 14 października. Jak twierdzi opozycja, zrobił to, by uciszyć głosy sprzeciwu wobec swojej wizji brexitu. Izba Gmin nie przyjęła tego po cichu.
Gdy nadszedł moment pożegnania, posłowie opozycji zaczęli śpiewać i to na stojąco. Spontanicznie stworzyli chór sprzeciwu wobec niedemokratycznemu - ich zdaniem - zawieszeniu parlamentu. Zostali rozesłani do okręgów wyborczych w chwili, gdy Wielka Brytania znajduje się w największym od końca drugiej wojny światowej kryzysie.