Tylko do dzisiaj kolejne rządy zadłużyły mnie na 19 tysięcy 550 złotych. To kredyt, który codziennie rośnie, choć wcale go nie chcę, nie potrzebuję i w ogóle wolałabym spłacić. Wolę oszczędzać niż się zadłużać, wydawać mniej niż płacić odsetki, ale tych, którzy biorą ten kredyt w moim imieniu to wcale nie interesuje.
Komisja Europejska prognozuje wzrost polskiego długu publicznego do 55,5 procent PKB w tym roku. W 2012 roku dług może zbliżyć się do konstytucyjnego limitu - 60 procent PKB. Pytałam dziś o to prezesa NBP Marka Belkę. Pozwiedzał mi, że Komisja Europejska może się mylić, a on nie panikuje. Na pytanie o licznik długu odpowiedział pytaniem:
Marek Belka: Chodzi pani tam i tak pani z masochistyczną przyjemnością ogląda?
Agnieszka Witkowicz: Dziewiętnaście tysięcy - wydaje się dużo...
Marek Belka: Jakie 19 tysięcy?
Agnieszka Witkowicz: 19 tysięcy na każdego obywatela...
Marek Belka: Większość tych 19 tysięcy, to inni obywatele, albo ci sami nawet posiadają swoich portfelach. Przecież to my sami sobie jesteśmy to winni.
Jakoś mnie prezes NBP nie przekonał. Przestraszył jeszcze bardziej. Bo to znaczy, że państwo przejada nasze oszczędności. Dopiero ci, którzy odłożą 19 550 złotych - wyjdą na zero. Wszyscy, którzy mają mniej - ciągle są pod kreską...