Iga Świątek przyznała po odpadnięciu w ćwierćfinale Wimbledonu, że mecz z Ukrainką Eliną Switoliną nie był w jej wykonaniu tak dobry jak poprzednie spotkania, ale z całego turnieju jest zadowolona, bo widzi postęp, który poczyniła w porównaniu z ubiegłym rokiem.
Czułam, że nie grałam tak dobrze jak w poprzednich meczach, ale nie zmienia to faktu, że dałam z siebie wszystko - mówiła Świątek na konferencji prasowej po meczu. Dzisiaj faktycznie Elina zagrała też bardzo dobry tenis, miałam wrażenie, że gra bez jakiegoś zawahania, nie wstrzymuje ręki i opłaciło jej się to. Mam nadzieję, że w przyszłym roku wyciągnę wnioski - dodała.
Rozstawiona z numerem 1 Polka przegrała z grającą z dziką kartą Ukrainką w trzech setach 5:7, 7:6, 2:6. Nie zmienia to faktu, że był to najlepszy z dotychczasowych występów Świątek w seniorskich turniejach na Wimbledonie. W zeszłym roku odpadła w trzeciej rundzie.
Ogólnie z turnieju jestem zadowolona, bo czuję, że zrobiłam ogromny postęp na trawie, te mecze miały dla mnie o wiele więcej sensu niż zeszłoroczne, czułam częściej, że mam kontrolę nad tym, co się dzieje i że poprawiłam ogólnie swoją grę - powiedziała, choć dodała: Nadal są rzeczy, które mogę poprawić na trawie i myślę, że będę je z roku na rok poprawiać.
Zapytana, czy może już powiedzieć, że lubi grę na kortach trawiastych, Świątek odparła: Lubię, generalnie dobrze mi się grało ten turniej, o wiele lepiej niż w zeszłym roku, miałam więcej kontroli i poczucia, że mogłam grać swój tenis. Wciąż jest to nawierzchnia, na której nie jest mi najłatwiej, ale czuję, że naprawdę mogę tu zrobić dobrą robotę, i mam nadzieję, że z roku na roku będę robiła progres. Lubię - i jest to duży krok od przodu, bo dotychczas, mimo że wygrałam juniorski Wimbledon, to nie do końca czułam, że jest to nawierzchnia, na której się odnajduję.
Świątek przyznała, że jakkolwiek porażka boli i jest rozczarowaniem, to łatwiej jest jej zaakceptować to, że przegrała akurat ze Switoliną, z którą jest zaprzyjaźniona. Powiedziała, że będzie teraz kibicować Ukraince.
Zdaje sobie sprawę, że nie ma też co roztrząsać każdej sytuacji, mam 22 lata i jeszcze sporo szans, żeby zagrać dobrze na tym turnieju - podsumowała.