Dwaj szwedzcy kibice zostali zamordowani przez terrorystę we wtorkowy wieczór w Brukseli. Mecz eliminacji Euro 2024 pomiędzy Belgią a Szwecją został przerwany. Tuż przed północą kibice zaczęli opuszczać stadion.

Około godziny 19 w pobliżu Place Sanctelette w dzielnicy Molenbeek 45-letni Tunezyjczyk krzycząc "Allahu akbar" (Allah jest wielki) zastrzelił dwóch szwedzkich kibiców idących na mecz. Trzecia osoba została ciężko ranna. 

We wtorek rano mężczyzna, który strzelał do szwedzkich kibiców, został - jak podają belgijskie media - zneutralizowany. HLN pisze, że został postrzelony w kawiarni, natomiast Nieuwsblad podaje, że został zastrzelony. 

Piłkarze nie wyszli na drugą połowę meczu

Szwedzcy kibice jako ostatni opuścili stadion Króla Baudouina I (dawniej Heysel), na którym około 35 tys. widzów oglądało pierwszą połowę spotkania. Na wiadomość o zamachu piłkarze już nie wyszli po przerwie na boisko.

Prezes Belgijskiej Federacji Piłkarskiej Manu Leroy poinformował, że policja eskortowała szwedzkich kibiców i zawodników, aby "w widoczny sposób udali się prosto na lotnisko", ponieważ sprawca ataku wciąż był na wolności.

Dodał, że organizatorzy meczu dowiedzieli się, że "stało się coś poważnego" na około 10 minut przed jego rozpoczęciem. 

Kibice musieli pozostać na stadionie

UEFA poinformowała, że decyzja o niewznawianiu gry została podjęta po konsultacjach z obiema drużynami i władzami belgijskimi.

Jest mi strasznie smutno. W 100 procentach zgodziliśmy się, że nie zagramy w drugiej połowie ze względu na warunki oraz z szacunku dla ofiar i ich rodzin - powiedział trener reprezentacji Szwecji Janne Andersson.

Ze względów bezpieczeństwa publiczność przez dwie godziny była trzymana na stadionie. Kibice stawili czoła mrozowi i niepokojowi, śpiewając piosenki i skandując "wszyscy razem, wszyscy razem!".

"Wojownik na ścieżce Allaha"

Zamachowiec zbiegł z miejsca tragedii. Na nagraniu wideo wykonanym przez świadka zdarzenia widać mężczyznę w odblaskowej pomarańczowej kurtce i białym kasku, z długą bronią, który zsiada ze skutera i strzela do uciekających ludzi na ulicy. Rusza za nimi w pościg, oddając kolejne strzały, m.in. do osoby leżącej na ziemi. Następnie wsiada na skuter i ucieka. Krzyczy przy tym "Allahu akbar".

Na nagraniu wideo udostępnionym na Facebooku przez domniemanego zamachowca widać mężczyznę, który ma na sobie tę samą pomarańczową kurtkę. Przedstawia się jako Abdesalem Al Guilani i nazywa siebie "wojownikiem na ścieżce Allaha". "Żyjemy na drodze naszej wiary i umieramy na drodze naszej wiary. Zabiłem trzech Szwedów, chwała Allahowi" - mówi, przyznając, że jest dżihadystą Państwa Islamskiego.

Minister sprawiedliwości Belgii Vincent van Quickenbrone na konferencji prasowej we wtorek rano potwierdził, że zamachowiec to 45-letni Tunezyjczyk, który w 2019 roku ubiegał się w Belgii o azyl. W następnym roku jego wniosek został rozpatrzony negatywnie i otrzymał on nakaz opuszczenia terytorium kraju. Niedługo potem zniknął i nie pojawiał się w polu widzenia służb i władz. Prawdopodobnie mieszkał w brukselskiej dzielnicy Scharbeek, gdzie w nocy z poniedziałku na wtorek antyterroryści prowadzili intensywne poszukiwania.