West Ham United zakończył zwycięsko rozgrywki Ligi Konferencji, pokonując w finale włoską Fiorentinę. Ze zdobycia pucharu cieszy się polski bramkarz londyńczyków Łukasz Fabiański.
West Ham United triumfował w drugiej edycji piłkarskiej Ligi Konferencji. W finale w Pradze londyńczycy, których rezerwowym bramkarzem był w tych rozgrywkach Łukasz Fabiański, pokonali Fiorentinę 2:1.
Spotkanie finałowe było dość wyrównane, a pierwsza bramka padła dopiero w 62. minucie z rzutu karnego. Ręką we własnym polu karnym zagrał kapitan Fiorentiny Cristiano Biraghi, a "jedenastkę" pewnie wykorzystał Algierczyk Said Benrahma.
Chwilę przed tym kontuzji doznał środkowy obrońca "Młotów" Kurt Zouma, który musiał opuścić boisko. Zastąpił go Thilo Kehrer, ale londyńczycy nie od razu potrafili dostosować się do tej zmiany i stali się mniej solidni w defensywie. Po kilku akcjach Fiorentinie w końcu udało się wykorzystać tę chwilę słabości rywali. Nicolas Gonzalez zgrał piłkę głową do Giacomo Bonaventury, który precyzyjnym uderzeniem pokonał Alphonse'a Areolę.
Decydujący cios wyprowadzili w 90. minucie piłkarze West Hamu. Lucas Paqueta posłał prostopadłe podanie do Jarroda Bowena, który wygrał wyścig do piłki z dwoma obrońcami "Violi" i wykończył sytuację sam na sam z Pietro Terracciano.
W 15 spotkaniach w LK w tym sezonie West Ham odniósł 14 zwycięstw, a raz zremisował.
"Młoty" triumfowały w europejskich rozgrywkach po raz drugi w historii. W 1965 sięgnęli po nieistniejący już Puchar Zdobywców Pucharów, pokonując w finale TSV 1860 Monachium 2:0. Dzięki zwycięstwu w środę West Ham uzyskał prawo gry w Lidze Europy w następnym sezonie. Fiorentiny w europejskich pucharach zabraknie.
Fabiański oglądał środowy finał z ławki rezerwowych, we wcześniejszych rundach także nie pojawił się na boisku. Polak ma natomiast miejsce w podstawowym składzie w spotkaniach ligowych.
Przepiękna chwila, chyba mało kto się spodziewał, że taki klub, jak nasz, jest w stanie tyle osiągnąć w europejskich pucharach. Mecz w naszym wykonaniu nie najlepszy, szczególnie ta pierwsza połowa była średnia. W drugiej się to trochę rozkręciło, a końcówka była fenomenalna. Wiadomo, że chciałbym grać w takim meczu, jakim jest finał, ale uważam, że i tak dołożyłem dużą cegiełkę do tego, bo żeby awansować do tych pucharów, trzeba zająć dobre miejsce w lidze. Ja się czuję bardzo, bardzo spełniony. Cała moja rodzina jest na trybunach. Świetnie, że ten finał był w Pradze, bo to dość niedaleko - powiedział Fabiański na antenie Viaplay.