Francuz Lilian Calmejane z ekipy Direct Energie wygrał w Les Rousses ósmy etap kolarskiego Tour de France. Ósmy ze stratą 50 sekund do mety dotarł Rafał Majka (Bora-Hansgrohe). Liderem pozostał Brytyjczyk Chris Froome (Sky).

REKLAMA


Niemal od początku sobotniej rywalizacji pojawiały się grupki kolarzy, które próbowały się oderwać od peletonu. Po nieco ponad 80 kilometrach na czele znajdowało się prawie 50 kolarzy. Grupa Sky kontrolowała jednak tempo peletonu, nie pozwalając uciekinierom osiągnąć przewagi, która mogłaby zagrozić jadącemu w żółtej koszulce Froome'owi.

Z czasem kolejni śmiałkowie byli doganiani. Calmejane samotnie jechał przez blisko 20 ostatnich kilometrów, a szefowie jego ekipy wstrzymali oddech, gdy do końca pozostawało pięć. Wówczas Francuza zaczęły męczyć skurcze, ale przezwyciężył kryzys wrzucając łańcuch na bardziej miękkie przełożenie.

Drugi ze stratą 37 s był Holender Robert Gesink (LottoNL). Trzeci, już na czele zasadniczej grupy, finiszował Francuz Guillaume Martin (Wanty).

W klasyfikacji generalnej zwyciężca sprzed roku Froome wyprzedza rodaka i kolegę z ekipy Gerainta Thomasa o 12 s oraz Włocha Fabio Aru (Astana) o 14. Z Polaków najwyżej jest Majka, który zajmuje 10. miejsce ze stratą 1.01.

W sobotę żaden z kolarzy zajmujący wysokie miejsce w "generalce" nie zdecydował się na atak. Wszyscy jechali w jednej grupie, wzajemnie się pilnując. Taka asekuracyjna taktyka być może spowodowana była tym, że na niedzielę zaplanowano niezwykle wymagający etap. Na 181,5-kilometrowej trasie z Nantua do Chambery znajduje się aż siedem górskich premii, w tym trzy najwyższej kategorii.