Wszyscy uczestnicy polskiej wyprawy na Lhotse zeszli do bazy po tragedii, która rozegrała się podczas drugiego ataku na szczyt. W czasie odwrotu z wysokości około 8300 metrów zginął towarzyszący ekspedycji 39-letni Temba Sherpa. Na razie nie wiadomo, czy Polacy podejmą kolejną próbę wejścia na czwartą górę Ziemi.
Jak mówi w rozmowie z RMF FM kierownik wyprawy, która odbywa się w ramach programu Polskiego Himalaizmu Zimowego, decyzji ws. dalszych planów można się spodziewać za 2-3 dni. Artur Hajzer dodaje, że stan fizyczny uczestników ekspedycji jest bardzo dobry, wszyscy są jednak wstrząśnięci śmiercią Szerpy, który zginął podczas drugiego ataku szczytowego. W czwartek jego ciało z wysokości prawie 6,5 tysiąca metrów ma zostać przetransportowane śmigłowcem na dół.
Drugą próbę wejścia na Lhotse Polacy wraz z dwoma Szerpami Tembą i Tenzingiem podjęli 15 października. 6-osobowy zespół (Agnieszka Bielecka, Artur Małek, Artur Hajzer, utytułowany rosyjski wspinacz Aleksiej Bołotow, którego rumuński partner przerwał wcześniej wspinaczkę, oraz dwaj Nepalczycy) wyszedł z obozu czwartego o godzinie 19:30. Niefortunną, bardzo wczesną porę rozpoczęcia ataku wymusiły prognozy pogody mówiące o wietrze, który miał się wzmagać następnego dnia.
Około godziny 22 ze względu na złe samopoczucie z ataku wycofał się Artur Małek. Godzinę później z powodu zimna z dalszej wspinaczki zrezygnowali Aleksiej Bołotow i Agnieszka Bielecka (temperatura wynosiła około -27 stopni C, ale ze względu na wiatr odczuwalna była nawet o 20 stopni niższa). Warunki były więc zbliżone do zimowych.
Odmrożonemu Tenzingowi już na wysokości 8250 m n.p.m. podano odpowiednie leki, podobnie po zejściu do obozu czwartego. Rano, po ataku szczytowym, Aleksiej Bołotow jak najszybciej sprowadził go w dół. Do pomocy z bazy wybiegł również Andrzej Bargiel. Dzięki tym działaniom stan Szerpy znacznie się poprawił.