Uczestnicy wyprawy Polskiego Związku Alpinizmu, którzy dotarli do czwartego obozu na wysokości 7850 m, rozpoczęli atak szczytowy na Lhotse (8516 m). Jak poinformował kierownik ekspedycji Artur Hajzer, warunki są znośne i takie powinny być przez najbliższe dni.
"W niedzielę wiatr długo nie wypuszczał nas z obozu 3 na 7100 m. Od czwartej rano czekaliśmy, aż osłabnie. W końcu rozpoczęliśmy wspinaczkę o 9.30. Wiatr był uciążliwy, ale dało się iść. Niestety, huragany spowodowały, że wytyczona wcześniej ścieżka była zupełnie niewidoczna. Wykopaliśmy jedną platformę pod namiot na biwak dla wszystkich. Niestety, ciągle zasypywały go pyłówki, trzeba było prawie non-stop odkopywać. Ciężka noc..." - przekazał Hajzer
Wraz z nim do obozu czwartego dotarli Agnieszka Bielecka i Artur Małek oraz dwóch Szerpów. Natomiast do obozu trzeciego wycofali się Krzysztof Starek i Mateusz Zabłocki, a Mateusz Grobel zawrócił do bazy ze względu na kaszel.
Do obozu czwartego doszedł również w poniedziałek Andrzej Bargiel, ale postanowił wycofać się do "trójki". "Ruszamy, jesteśmy nastawieni bojowo. Będzie walka! Wiatr zmienił nieco kierunek i kopuła szczytowa wydaje się osłonięta. Pozostali członkowie wyprawy, którzy zeszli do niższych obozów, planują atak na 19 października" - przekazał Hajzer. Kilkanaście dni temu alpiniści podjęli pierwszą próbę ataku szczytowego. Po dojściu do trzeciego obozu musieli jednak zawrócić. Wiatr w porywach osiągał bowiem 80 km/godz.