Legia Warszawa zainaugurowała piłkarską wiosnę porażką z Koroną Kielce 2:3. Broniący tytułu Śląsk Wrocław pokonał Widzew Łódź 2:1, a Podbeskidzie Bielsko-Biała rozbiło Jagiellonię Białystok wygrywając 4:0.

REKLAMA

Trener Jan Urban w pierwszym składzie wystawił tylko jednego piłkarza, który zimą dołączył do Legii. Dla wielu mogło być to zaskoczenie, bo był nim Bartosz Bereszyński. Mecz od początku przebiegał według dość prostego scenariusza. Legia próbowała konstruować atak pozycyjny, a gospodarze przerywali akcję grając ostro, twardo, czyli tak jak do tego przyzwyczaili. Dobrych okazji strzeleckich jednak brakowało i to z obu stron. W 16. minucie zza pola karnego strzelał Michał Janota, ale piłka przeleciała wysoko nad bramką Dusana Kuciaka.

W 21 minucie zrobiło się 1:0 dla gości. Jakub Kosecki zdecydował się na rajd środkiem pola i - mimo asysty obrońcy - uderzył o długim rogu Zbigniew Małkowski bez szans. Po 30 minutach gry gry mieliśmy remis. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Pavol Stano trafił w słupek a w zamieszaniu piłkę dobił Maciej Korzym.

Pierwszą połowę trzeba było przedłużyć aż o 4 minuty, bo sporo pracy miały służby medyczne obu drużyn. Trener Leszek Ojrzyński musiał dokonać dwóch wymuszonych zmian. Specjalne opatrunki musieli założyć z kolei Jakub Wawrzyniak i Tadas Kijanskas.

Drugą połowę otworzył gol Artura Lewandowskiego, który przy biernej postawie obrońców Legii strzelił mocno w krótki róg, piłka wpadła do siatki tuż przy słupku. Przez długie minuty to Korona nadal atakowała, a goście nie bardzo potrafili przebić się przez zasieki Kielczan. Udało się w 66 minucie. Daniel Łukasik dośrodkował z rzutu wolnego, a celnie głową uderzył Inaki Astiz.

Gospodarze jednak szybko ponownie wyszli na prowadzenie. Znów ze słabej strony pokazali się obrońcy Legii. Z lewej strony dośrodkował kąśliwie Tomasz Lisowski, a z dwóch metrów piłkę do siatki skierował Kijanskas. Bliski wyrównania był Miroslav Radović, ale 10 minut przed końcem jego strzał obronił Małkowski. Z kolei Kuciak wykazał się interwencją po uderzeniu Lisowskiego. Legia próbowała, ale piłkarską wiosnę zaczęła od porażki.

Korona Kielce - Legia Warszawa 3:2 (1:1)
Bramki: 0:1 Jakub Kosecki (21), 1:1 Maciej Korzym (31), 2:1 Artur Lenartowski (47), 2:2 Inaki Astiz (66), 3:2 Tadas Kijanskas (73)
Żółta kartka: Korona Kielce: Vlastimir Jovanovic, Maciej Korzym, Kamil Kuzera. Legia Warszawa: Jakub Wawrzyniak, Jakub Kosecki, Daniel Łukasik, Miroslav Radovic
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów: 8 127
Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Paweł Golański, Pavol Stano, Tadas Kijanskas, Tomasz Lisowski - Paweł Sobolewski (27. Kamil Kuzera), Vlastimir Jovanovic, Artur Lenartowski, Michał Janota (81. Paweł Zawistowski) - Maciej Korzym, Marcin Żewłakow (45. Łukasz Sierpina).
Legia Warszawa: Dusan Kuciak - Artur Jędrzejczyk, Michał Żewłakow, Inaki Astiz, Jakub Wawrzyniak - Bartosz Bereszyński (66. Jorge Salinas), Ivica Vrdoljak (54. Dominik Furman), Daniel Łukasik (83. Władimir Dwaliszwili), Miroslav Radovic - Jakub Kosecki, Danijel Ljuboja

Śląsk Wrocław pokonał Widzew Łódź

Widzew mógł prowadzić w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław już po kilku pierwszych minutach. Wtedy, po niezbyt udanym piąstkowaniu Mariana Kelemena, Krystian Nowak uderzył w poprzeczkę. Udało się w 11. minucie. Łukasz Broź popisał się świetnym, długim podaniem do Bartłomieja Pawłowskiego, a ten spokojnie pokonał słowackiego bramkarza. Łodzianie z prowadzenia cieszyli się tylko kilka chwil, bo w zamieszaniu po rzucie rożnym wyrównał Marek Wasiluk. Śląsk miał kolejne okazje, ale Cristian Diaz nie potrafił pokonać Milosa Dragojevicia, a w innej akcji sędzia niepotrzebnie odgwizdał spalonego po podaniu do Ćwielonga. Później Widzewiacy się otrząsnęli i mogli pokusić się o ponowne wyjście na prowadzenie. Groźnie strzelał Dino Gavrić, a piłka po dośrodkowaniu Brozia zatrzymała się na poprzeczce. Tuż przed przerwą Ćwielong przegrał jeszcze pojedynek z Dragojeviciem.

W drugiej połowie, przy ciągle padającym śniegu, na grząskiej murawie zawodnikom grało się coraz trudniej. W 55. minucie powinno być 2:1 dla Śląska, ale świetnej okazji nie wykorzystał Dalibor Stefanović. Pięć minut później Kelemen musiał bronić uderzenie głową Mariusza Stępińskiego. Z biegiem czasu coraz bardziej naciskali jednak gospodarze. Kwadrans przed końcem Widzewiaków od utraty bramki uratowała fantastyczna interwencja Dragojevicia. W 80. minucie Czarnogórzec już sobie nie poradził. Piłkę głową zgrał Łukasz Gikiewicz, a bramkę zdobył Waldemar Sobota. W końcówce Wrocławianie mogli podwyższyć, ale wynik już się nie zmienił.

Śląsk Wrocław - Widzew Łódź 2:1 (1:1)
Bramki: 0:1 Bartłomiej Pawłowski (11), 1:1 Marek Wasiluk (16), 2:1 Waldemar Sobota (80)
Żółta kartka: Śląsk Wrocław - Dalibor Stevanovic, Amir Spahic. Widzew Łódź - Milos Dragojevic
Sędzia: Marcin Borski (Warszawa). Widzów: 10 000
Śląsk Wrocław - Marian Kelemen - Tadeusz Socha, Marcin Kowalczyk, Marek Wasiluk, Amir Spahic - Waldemar Sobota, Dalibor Stevanovic (82. Rok Elsner), Sebastian Mila, Przemysław Kaźmierczak, Piotr Ćwielong (90. Sylwester Patejuk) - Cristian Omar Diaz (69. Łukasz Gikiewicz).
Widzew Łódź - Milos Dragojevic - Łukasz Broź, Thomas Phibel, Hachem Abbes, Dino Gavric (46. Marcin Kaczmarek) - Alex Bruno (73. Ben Dhifallah Mehdi), Radosław Bartoszewicz, Krystian Nowak (63. Mariusz Rybicki), Sebastian Dudek, Bartłomiej Pawłowski - Mariusz Stępiński

Podbeskidzie gromi Jagiellonię

Piłkarze jeszcze poważnie się nie rozgrzali, a już zrobiło się 1:0 dla gospodarzy. Bramkę w 58 sekundzie zdobył Robert Demjan. Dośrodkował Piotr Malinowski, a słowackiego napastnika nie upilnował Michał Pazdan. "Jaga" miała dużą przewagę w posiadaniu piłki. Nieźle grały nowe nabytki Białostoczan - Hiszpan Dani Quintana i Koreańczyk Min-Kyun Kim, ale to Podbeskidzie zdobyło drugą bramkę. Tym razem z rzutu rożnego dośrodkował Damian Chmiel, podanie przedłużył Marek Sokołowski, a z kilku metrów Jakuba Słowika pokonał Błażej Telichowski.

Goście próbowali się odgryźć, ale dobrze bronił Richard Zajac. Nie dał się pokonać między innymi w sytuacji "sam na sam" z Dawidem Plizgą. Jednak poza kilkoma strzałami przewaga Jagielloni niczego więcej nie przyniosła. 69 procent posiadania piłki robi wrażenie, ale to Podbeskidzie mogło zdobyć trzeciego gola. Tuż przed przerwą dobrej okazji nie wykorzystał Demjan.

Receptą na nieskuteczność "Jagi" miał być Ebi Smolarek, który na początku drugiej połowy zmienił Tomasza Frankowskiego. Gospodarze jednak umiejętnie się bronili, goście właściwie nie stwarzali zagrożenia pod bramką Zająca. Jagiellonię dobił Sokołowski. Znów wszystko zaczęło się od dośrodkowania: podanie Chmiela, Demjan uderza głową, ale bardzo niecelnie. Piłka znalazła się jednak pod nogami Sokołowskiego i kapitan Podbeskidzia spokojnie zdobył trzeciego gola. Nie minęło pięć minut, a piłka znów wpadła do siatki. Tym razem jednak Telichowski był na spalonym. W 82. minucie obrońca Podbeskidzia popisał się asystą. Wyłożył piłkę Demjanowi, ten ograł Ukacha i spokojnie pokonał Słowika.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Jagiellonia Białystok 4:0 (2:0)

Bramki: 1:0 Robert Demjan (2-głową), 2:0 Błażej Telichowski (17-głową), 3:0 Marek Sokołowski (66), 4:0 Robert Demjan (82)

Żółta kartka - Podbeskidzie Bielsko-Biała: Anton Sloboda. Jagiellonia Białystok: Dawid Plizga, Tomasz Kupisz, Michał Pazdan

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów 2 400

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Richard Zajac - Marek Sokołowski, Dariusz Pietrasiak, Bartłomiej Konieczny, Błażej Telichowski - Piotr Malinowski (74. Marko Cetkovic), Dariusz Łatka, Anton Sloboda (86. Dariusz Kołodziej), Damian Chmiel, Fabian Pawela (83. Adam Deja) - Robert Demjan.
Jagiellonia Białystok: Jakub Słowik - Alexis Norambuena, Michał Pazdan, Ugochukwu Ukah, Lubos Hanzel - Daniel Quintana, Rafał Grzyb, Tomasz Kupisz, Min Kyun Kim (77. Tomasz Kowalski), Dawid Plizga (57. Maciej Gajos) - Tomasz Frankowski (46. Euzebiusz Smolarek)