Sprinterzy rywalizujący na dystansie 100 metrów mają już za sobą preeliminacje. Faworyci nie musieli zrywać się z łóżek, bo pobiegną dopiero w popołudniowych ćwierćfinałach. Faworytem numer jeden do złota będzie oczywiście Usain Bolt.
Bolt to bez wątpienia największa gwiazda lekkiej atletyki ostatnich lat. Fenomen. Jego występ w finale na 100 metrów ma być jednym z najważniejszych wydarzeń moskiewskich mistrzostw. Pytanie z kim ma Jamajczyk rywalizować?
Jeszcze niedawno nie byłoby wątpliwości. Bolt walczyłby z Amerykaninem Tysonem Gay'em i swoimi rodakami Asafa Powellem i Yohann Blake. Jednak pierwsza dwójka niedawno przyznała się - pod wpływem doniesień prasowych - do stosowania dopingu, a Blake od kwietnia ma kłopoty z kontuzją uda i do Moskwy nie przyjechał. Wydaje się, że pod ich nieobecność najgroźniejszym przeciwnikiem Bolta będzie doświadczony Jason Gatlin z USA (w tym sezonie 9.89, życiówka 9.79). Nieźle w tym roku biegał też rodak Bolta Nesta Carter (9.87), ale i tak na światowych listach prowadzi największy sprinter wszechczasów z wynikiem 9.85. Pozostali zawodnicy nie zdołali w tym orku zejść poniżej 9.90. To James Dasaolu z Wielkiej Brytanii (9.91), Francuz Jimmy Vicaut (9,95) czy Mike Rodgers z USA (9.96). Czy kogokolwiek z nich stać na wynik choć zbliżony do rekordu świata? Trudno w to wierzyć.
Tylko jednego nie da się wykluczyć. Takich kłopotów jak dwa lata temu, kiedy Bolt z powodu falstartu o medal nie walczył, a złoto wywalczył młodziutki Blake. A czy naprawdę można wierzyć w to, że Bolt po raz drugi pozwoli sobie na taki błąd? Wątpliwe.
Finał 100 metrów odbędzie się jutro wieczorem. Rywalizację na 200 metrów panowie rozpoczną w czwartek. Finał obejrzymy dzień później. Z kolei finał sztafet 4x100 metrów zakończy mistrzostwa w przyszłą niedzielę. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Bolt wywiezie z Rosji trzy złote medale.