ŁKS Łódź sensacyjnie przegrał z ostatnią drużyną piłkarskiej Fortuny 1.Ligi - Sandecją Nowy Sącz 0:1. Bramką, która dała zwycięstwo drużynie z Nowego Sącza, był... gol samobójczy.

ŁKS Łódź, który przystępował do spotkania w roli faworyta zawiódł i sensacyjnie przegrał z "czerwoną latarnią" Fortuny 1. Ligi Sandecją Nowy Sącz. 

Duże szczęście Sandecji

Mecz zakończył się wynikiem 1:0 dla gospodarzy. Co ciekawe, jedyną bramką zdobytą w meczu nie był gol strzelony przez gracza Sandecji, a przez obrońcę łódzkiej drużyny - Bartosza Szeligę. W 12 minucie, po wykonaniu rzutu wolnego przez piłkarzy z Małopolski na bramkę strzelił Tomasz Boczek. Piłka niefortunnie odbiła się od głowy obrońcy ŁKS-u Łódź i wpadła do bramki. Mimo że łódzki zespół przeważał w meczu, to nie zdołał wyrównać i "wywieźć" chociaż remisu.

Mecz rozegrano na stadionie w Niepołomicach, ponieważ obiekt w Nowym Sączu jest w trakcie budowy. 

Walka o awans trwa do końca

Podopieczni Kazimierza Moskala obecnie mają trzy punkty przewagi nad Ruchem Chorzów oraz pięć nad trzecią Wisłą Kraków, walczącą o miejsce w najlepszej "dwójce" dającej bezpośredni awans do Ekstraklasy. Sandecja ma jedynie iluzoryczne szanse na utrzymanie się w 1. lidze. Do "bezpiecznej strefy", która gwarantuje utrzymanie, drużynie Tomasza Kafarskiego brakuje 8 punktów

Mecz z ŁKS-EM Łódź było pierwszym wygranym spotkaniem Sandecji od 19 marca. Wówczas piłkarze z Nowego Sącza wygrali 3:2 na wyjeździe z GKS-em Tychy.

Autor: Kacper Malinowski