Luis Suarez, który "zasłynął" kilkukrotnie ugryzieniem boiskowych rywali - ostatnio podczas mundialu ugryzł Włocha Giorgio Chielliniego, przyznał, że stara się bardziej kontrolować swe zachowanie. "Zanim zacznę się kłócić, kogoś obrażać czy robić cokolwiek w tym stylu, biorę głęboki oddech" - stwierdził urugwajski piłkarz podczas spotkania z dziennikarzami w Montevideo.
Reprezentacja Urugwaju przygotowuje się tam do towarzyskich meczów z Kostaryką (13 listopada) i Chile (18 listopada). 27-letni napastnik Barcelony nie będzie jednak mógł w nich zagrać z powodu ciążącej na nim dyskwalifikacji po mundialowym incydencie.
Na boisku staram się być taki sam jak wcześniej, ale nie popełniać już błędów. Nikt nie jest w stanie mi odebrać mojej żądzy zwycięstwa. Teraz, zanim zacznę się kłócić, kogoś obrażać czy robić cokolwiek w tym stylu, biorę głęboki oddech - podkreślił w rozmowie z dziennikarzami.
Po ugryzieniu Chielliniego FIFA m.in. zdyskwalifikowała Suareza na dziewięć meczów reprezentacji, co oznacza, że nie będzie mógł zagrać w żadnym spotkaniu Copa America w 2015 roku. Opuści też kilka meczów eliminacji MŚ 2018.
Na temat tej kary piłkarz nie chciał rozmawiać. Jeśli zacznę o tym mówić, to prawdopodobnie powiem coś głupiego. Muszę przeczekać to zawieszenie, tak jak zrobiłem w przypadku czteromiesięcznego wykluczenia z aktywności piłkarskiej - stwierdził jedynie.
Urugwajczyk w sezonie 2013/14 ligi angielskiej zdobył dla Liverpoolu 31 bramek w 33 meczach. Wielu bardziej kojarzy go jednak z powodu pozasportowych "wyczynów". Już wcześniej bowiem Suarez dwukrotnie gryzł rywali - serbskiego obrońcę Chelsea Londyn Branislava Ivanovicia i Holendra Otmana Bakkalu z PSV Eindhoven, gdy grał jeszcze w barwach Ajaksu Amsterdam. Wówczas media okrzyknęły go "Kanibalem z Ajaxu" i "Drakulą". Z kolei w 2011 roku wykluczono go na osiem meczów za znieważenie na tle rasowym ciemnoskórego Patrice'a Evry, francuskiego obrońcy Manchesteru United.
(edbie)