15 lat temu Wielkie Derby Śląska, czyli mecz pomiędzy Ruchem Chorzów a Górnikiem Zabrze rozegrano po raz ostatni na Stadionie Śląskim w Chorzowie. W sobotę znów starcie tych niezwykle zasłużonych dla polskiej piłki drużyn zostanie rozegrane w „Kotle Czarownic”. Ten mecz będzie szczególny dla trenera przygotowania motorycznego Ruchu Chorzów – Wojciecha Grzyba.
Były kapitan Ruchu Chorzów lepiej niż derbowy mecz z Górnikiem z 2009 roku wspomina ten rozgrany rok wcześniej. Wszystko dlatego, że były to pierwsze Wielkie Derby Śląska rozgrane na Stadionie Śląskim po wielu latach. Był to mecz z niezwykłą otoczką i w dodatku Ruch wygrał 3:2.
W tamtym meczu było wszystko. Widowisko piłkarskie na wysokim poziomie. Była cała otoczka. Był występ Dody. Było mnóstwo kibiców, również Górnika. To było prawdziwe piłkarskie święto - wspomina mecz sprzed 16 lat Wojciech Grzyb, z którym nie tylko o Wielkich Derbach Śląska z 2008 i 2009 roku, ale też o sobotnim starciu Ruchu z Górnikiem rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.
Sobotni mecz Ruchu Chorzów z Górnikiem Zabrze będzie derbowym pojedynkiem numer 123. Jednak dopiero po raz 6 mecz ligowy między tymi zespołami zostanie rozgrany na Stadionie Śląskim w Chorzowie.
Po raz pierwszy Wielkie Derby Śląska rozgrano w "Kotle Czarownic" w 1956 roku. Później Ruch z Górnikiem mierzył się jeszcze na chorzowskim gigancie w 1962, 1968, 2008 i 2009 roku. W tych dwóch ostatnich meczach kapitanem Ruchu był Wojciech Grzyb, który obecnie jest trenerem przygotowania motorycznego w zespole z Chorzowa.
Zdecydowanie lepiej wspominam mecz z 2008 roku niż ten z 2009 roku. Wielkie Derby Śląska sprzed 15 lat były podobne, jeżeli chodzi o emocje i oczekiwanie na ten mecz. Jeszcze, jak dobrze pamiętam, był to pierwszy mecz w rundzie wiosennej i my w czasie obozu przygotowawczego w Turcji nie mówiliśmy o niczym inny, tylko o tym meczu. Okazało się, że w naszym przypadku był to z dużej chmury mały deszcz, bo ten mecz średnio nam wyszedł. Przegraliśmy po golu, którego z rzutu wolnego zdobył Adam Banaś (Ruch przegrał z Górnikiem 0:1). To był mecz na remis. Niby nic się nie działo a jednak ostatecznie to Górnik wygrał. Dlatego łatwej jest mi wspominać derby z 2008 roku - uśmiecha się Wojciech Grzyb.
Mecz rozgrywany rok wcześniej był piłkarskim wydarzeniem, jakiego na Górnym Śląsku nie było od kilkudziesięciu lat. Zgromadził na trybunach aż 41 tys. widzów. Dla Ruch był o wiele bardziej udany, bo wygrał 3:2, ale to spotkanie miało też niezwykłą oprawę. W przerwie wystąpiła nawet Doda. Ten pojedynek derbowy świetnie pamięta Wojciech Grzyb.
Na murawę wyprowadzali nas wtedy Gerard Cieślik i Włodzimierz Lubański. To było dla mnie coś niesamowitego. Trudno to nawet wyrazić słowami. Kilka razy wtedy chciałem, żeby mnie ktoś uszczypnął, żebym, wiedział czy to faktycznie się dzieje. Dla chłopaka wychowanego na Ruchu, który jeszcze zawsze tej drużynie kibicował to było coś niesamowitego. To było spełnienie piłkarskich marzeń. Trzeba pamiętać, że okoliczności tego meczu budziły podziw nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie. Dla mnie to było wielkie święto a to, że się udało wygrać to dodatkowy smaczek - przyznaje Wojciech Grzyb.