Wisła Płock przegrała 1:4 z Koroną Kielce w meczu 27. kolejki ekstraklasy.
Bramki: 1:0 Dawid Kocyła (15), 1:1 Adnan Kovacevic (30-głową), 1:2 Marcin Cebula (34), 1:3 Petteri Forsell (67), 1:4 Jacek Kiełb (87).
Żółta kartka - Wisła Płock: Maciej Ambrosiewicz. Korona Kielce: Marcin Cebula, Mateusz Spychała.
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce). Bez udziału kibiców.
Wisła Płock: Thomas Daehne - Damian Michalski, Jakub Rzeźniczak, Alan Uryga, Angel Garcia Cabezali - Maciej Ambrosiewicz (60. Hubert Adamczyk), Mateusz Szwoch, Dawid Kocyła (71. Suad Sahiti), Dominik Furman, Giorgi Merebaszwili - Cillian Sheridan (83. Karol Angielski).
Korona Kielce: Marek Kozioł - Mateusz Spychała, Adnan Kovacevic, Themistoklis Tzimopoulos, Michael Gardawski (66. Grzegorz Szymusik) - Ognjen Gnjatic, Jakub Żubrowski, Marcin Cebula (77. Uros Duranovic), Petteri Forsell (68. Milan Radin), Matej Pucko - Jacek Kiełb.
Po 83 dniach od meczu z Arką w Gdyni w 26. kolejce, piłkarze Wisły Płock, wspólnie z zespołem Korony Kielce wybiegli na murawę, by zagrać pojedynek 27. kolejki.
W 2020 roku Wisła jeszcze nie wygrała spotkania. Restart rozgrywek miał być doskonałą okazją, by ten bilans zmienić. Płocczanie wystąpili w osłabionym składzie. Oprócz pauzującego za kartki Damiana Rasaka, w meczowym składzie nie znalazł się Torgil Gjersten, zmagający się z drobnym urazem i Rafał Wolski, który na czwartkowym treningu doznał prawdopodobnie zerwania więzadeł krzyżowych. Komunikat lekarski w tej sprawie zostanie ogłoszony w poniedziałek.
Jakub Rzeźniczak wystąpił w niedzielę po raz 300. w ekstraklasie, Dominik Furman zaliczył 200. mecz w karierze w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Ustawiona defensywnie Wisła, nie zamierzała tylko się bronić. Po początkowym natarciu rywali, w 6. minucie pierwszy celny strzał oddał Giorgi Merebaszwili, który z trudem obronił Marek Kozioł. Goście atakowali, ale ich akcje kończyły się przed polem karnym.
W 15. min długim rajdem popisał się Merebaszwili, w ostatniej chwili dośrodkował na pole karne, tam piłkę fatalnie przepuścił Adnan Kovacevic, za to dopadł do niej 17-letni Dawid Kocyła i wpakował do siatki, otwierając wynik spotkania.
Zdobyta bramka ucieszyła grupę kilkudziesięciu kibiców, którzy nasłuchiwali wieści ze stadionu, stojąc za jego bramami i reagując na dobre zagrania gospodarzy.
Kocyła miał także szansę na ponowne wpisanie się na listę strzelców w 27. min. Po dośrodkowaniu Cilliana Sheridana zatańczył na polu karnym Korony, ale nie miał miejsca, by oddać strzał. Podał do Mateusza Szwocha, który zakończył akcję, wysyłając piłkę do tyłu.
Po 30 minutach gry goście wywalczyli pierwszy rzut rożny, który wykonywał Petteri Forsell. Piłka poszybowała wprost na głowę stojącego przy bliższym słupku kapitana Korony, którego błąd kwadrans wcześniej kosztował stratę gola i wpadła w okienko. Goście doprowadzili do wyrównania i to oni zaczęli dominować na murawie.
W 34. min po podaniu Forsella błąd popełnił Cabezali, który nie wybił piłki, ale oddał ją Marcinowi Cebuli. Ten nie zmarnował sytuacji i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Wisła grała coraz bardziej niemrawo, co wykorzystywali piłkarze Korony. W 39. min Cebula podał do Mateja Pucki, a ten trafił w poprzeczkę.
Niewiele brakowało, a w 48. min gospodarze doprowadziliby do remisu. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Szwocha piłka poszybowała na głowę Sheridana, a ten głową próbował pokonać Kozioła. Było blisko, aby się to mu udało. Podobnie było w 52. min, kiedy blisko zdobycia gola, oddając strzał z dystansu, był Forsell.
Miał on w 67. min swoją chwilę triumfu. Po strzale interweniował Thomas Daehne, potem Alan Uryga i piłka odbiła się od słupka wracając pod nogi Forsella, który umieścił ją w siatce.
Wynik ustalił w 87. min Jacek Kiełb, który po indywidualnej akcji strzelił na bramkę, lot piłki zmienił i uniemożliwił obronę Daehnemu Jakub Rzeźniczak, a goście dopisali do swojego konta czwartą bramkę.
W ostatnich sekundach spotkania Karol Angielski miał jeszcze wykonywać rzut karny dla Wisły, ale sędzia po analizie VAR uznał, że nie było zagrania ręką rywala.
Wraz z upływającymi minutami drugiej połowy wiara w zdobycz punktową opuszczała gospodarzy, którzy nadal nie będą mieli w tym roku wygranego spotkania na swoim stadionie. Jedynym piłkarzem, który próbował przeszkodzić Koronie w wygranej był Merebaszwili, ale sam pomocnik Wisły nie zdołał przechylić szali zwycięstwa na korzyść swojej drużyny.
Awans do mistrzowskiej ósemki przeszedł Wiśle koło nosa, Korona natomiast stworzyła sobie szansę na walkę o utrzymanie się w ekstraklasie.