"Medal wiele zmienił w moim życiu. Doświadczyłam tej olimpijskiej sławy" – mówi kolarka Daria Pikulik. Srebrna medalistka igrzysk olimpijskich w Paryżu w rozmowie z Cezarym Dziwiszkiem z redakcji sportowej RMF FM mówi o blaskach, ale i cieniach swojego sukcesu. Zdradza, jak wygląda jej trening, czy udało jej się pojechać na wakacje i jaka jest jej ulubiona potrawa wigilijna.
11 sierpnia. W Paryżu ostatni dzień igrzysk olimpijskich, a w Polsce - początek wielkich podsumowań. 9 medali polskiej ekipy - niewiele. Wtedy do gry wkroczyła Daria Pikulik.
Kolarka szosowa swoje upragnione, olimpijskie srebro wywalczyła na torze - w wieloboju Omnium. Ostatnie krążki w kolarstwie dla Polski wywalczyli w 2016 roku w Rio de Janeiro Maja Włoszczowska i Rafał Majka.
Ciężkie jest do opisania, co czuje osoba jadąca swoje trzecie igrzyska i po tylu latach spełniająca swoje największe, sportowe marzenie. Oczywiście lista marzeń już się wydłużyła. Są kolejne! Ale to marzenie zostało spełnione i mega się z tego cieszyłam. Nie miałam wiele czasu, żeby za bardzo cieszyć się tą chwilą, bo zaraz startowałam Tour de France. Ale mimo wszystko czuję spełnienie - mówi RMF FM sportsmenka.
Co zmienia w życiu sportowca srebrny medal igrzysk? Na przykład - jego postrzeganie. Konkretnie to, że staje się on postacią rozpoznawalną. Co - jak mówi Cezaremu Dziwiszkowi Daria Pikulik - ma swoje plusy i minusy.
Doświadczyłam tej olimpijskiej sławy (śmiech)! Ten medal olimpijski naprawdę dużo zmienia. Nie spodziewałam się. Może nie byłam przygotowana na to, jak dużo zmienia się po zdobyciu medalu olimpijskiego. Wydaje mi się, że nie mając takiego doświadczenia z przeszłości - nie wiesz jak to jest. Ja nie wiedziałam. Przekonałam się. To był też ciężki okres - startów, dalej musiałam trenować, dalej było dużo wyjazdów. Nie miałam nawet teraz czasu w "off-season", żeby pojechać na wakacje. Ale udało mi się pojechać na rejs z chłopakiem! I tu właśnie zadziałała moja rozpoznawalność - dostaliśmy upgrade do biznes klasy (śmiech)! - zdradza Daria Pikulik.
Jak trenuje wicemistrzyni olimpijska? Ciężko.
To jest zazwyczaj 6 dni treningowych na rowerze. Zazwyczaj wpadają jeszcze dwie siłownie w tygodniu. A na rowerze zazwyczaj jest... 80 km? No, maksymalnie do 150. Ale wyścigi są nawet po 180! - mówi RMF FM kolarka.
Mimo że największy w karierze sukces osiągnęła na torze, od toru chce odpocząć i skupić się na startach szosowych. Do kiedy?
Zobaczymy... Jak to się mówi - kobieta jest zmienną. Może mi się coś odmieni? Może zatęsknię? Po prostu potrzebuję tej przerwy dla siebie (...) może wrócę, jak się zaczną nowe kwalifikacje olimpijskie - przyznaje.
Dla Darii Pikulik święta Bożego Narodzenia bez rodziny są nie do zaakceptowania. Podobnie jak kolacja wigilijna bez czerwonego barszczyku.
Ja jestem bardzo rodzinna. Bardzo kocham moją rodzinę i ten sukces jest też ich zasługą. Wydaje mi się, że to, że tak mogłam ich tak bardzo uszczęśliwić tym medalem, to dla mnie największa nagroda. Więc święta z rodziną, jak zawsze! - podkreśla w rozmowie z RMF FM srebrna medalistka olimpijska.
Ulubiona potrawa Darii Pikulik? Barszcz z uszkami. Przeciwieństwo ulubionej potrawy? Makaron z makiem.