Kadra biathlonistek kończy zgrupowanie w Dusznikach-Zdroju. To było pierwsze spotkanie zawodniczek z trenerem Miachelem Greisem od zakończenia zimowego sezonu. Biathlonistki po tygodniach treningów w domowych warunkach mogły sprawdzić swoją dyspozycję: „Śmiało mogę powiedzieć, że w domu wykonałam kawał dobrej roboty, bo mój organizm jest już przystosowany do ciężkich treningów” – powiedziała w rozmowie z RMF FM Kamila Żuk.
Patryk Serwański, RMF FM: Jak oceniasz to pierwsze zgrupowanie? Praca do wykonania była tak ciężka jak się spodziewałaś?
Kamila Żuk: Jestem zaskoczona tym, że tak dobrze to zniosłam po przygotowaniach w domu. W takich warunkach wydaje się, że nie jesteś w stanie pracować tak, jak na obozie. Ma się dużo innych obowiązków a na zgrupowaniu obowiązuje rytm" trening, odpoczynek, trening. Śmiało mogę powiedzieć, że w domu wykonałam kawał dobrej roboty, bo mój organizm jest już przystosowany do ciężkich treningów.
Nie spotkałyście się na treningach z trenerem Michaelem Greisem od dłuższego czasu. Jaka była zatem atmosfera na zgrupowaniu?
Trener ma na nią ogromny wpływ, ale myślę, że my, zawodniczki pomiędzy sobą całkiem pozytywną atmosferę. Próbujemy się dogadać, choć oczywiście nie zawsze wszystko jest idealne w stu procentach. W większości naprawdę jesteśmy dogadane, spędzamy wspólnie wolny czas. Jeśli chodzi o stosunki w reprezentacji wszystko jest bardzo pozytywne. Nie mogę powiedzieć złego słowa. Możliwość treningu w grupie po tak długim okresie ćwiczeń w domu to była przyjemność. To jest potrzebne szczególnie, gdy masz słabszy dzień. Koleżanka potrafi zmotywować, pomóc, zmusić cię do wysiłku. Mamy naprawdę bardzo dobry kontakt z dziewczynami.
Nad czym głównie pracowałyście w Dusznikach-Zdroju?
Przede wszystkim skupiliśmy się nastrzelaniu i precyzji, ale także na technice biegu. Ostatnio sporo trenowałyśmy same. Nie było trenera, który mógłby zerknąć na zawodniczkę i skorygować różne rzeczy. To był ważny czas, żeby poprawić błędy i żebyśmy wróciły do tej bazy treningowej, która pozwala wchodzić na coraz wyższe obroty.
Jak wyglądają najbliższe plany?
- Spędzimy półtora tygodnia w domach. Nie powiem, że to będzie odpoczynek, bo będziemy trenować. Później wrócimy do Dusznik na blisko trzy tygodnie. To na pewno nie będzie lekkie zgrupowanie. Czeka nas ciężka praca, więc musimy przyjechać zmotywowane i choć trochę wypoczęte.