Piłkarze Barcelony wywalczyli po raz trzeci z rzędu, a 29. w historii, Puchar Hiszpanii! W sobotnim finale na Vicente Calderon w Madrycie pokonali Alaves 3:1. "Duma Katalonii" jest najbardziej utytułowanym klubem w historii tych rozgrywek.
Tegoroczny finał Pucharu Hiszpanii był ostatnim meczem na obiekcie, na którym przez 51 lat swoje spotkania rozgrywało Atletico Madryt. Stadion zostanie wkrótce zburzony.
Z kolei Barcelonę po raz ostatni poprowadził trener Luis Enrique, który już w marcu zapowiedział, że po sezonie odejdzie z klubu.
Katalończycy objęli prowadzenie w 30. minucie. Piłkę wymienili między sobą Lionel Messi i Neymar, a akcję wykończył precyzyjnym strzałem przy słupku Argentyńczyk.
Chwilę później jednak efektownym strzałem z rzutu wolnego popisał się Francuz Theo Hernandez. 19-letni obrońca, wypożyczony do Alaves z Atletico, od przyszłego sezonu będzie prawdopodobnie bronił barw Realu Madryt.
Jeszcze przed przerwą Barcelona zdołała zdobyć dwie kolejne bramki. W 45. minucie do siatki trafił Neymar (możliwe, że był na pozycji spalonej), a w doliczonym czasie po efektownej akcji Messiego na 3:1 podwyższył Paco Alcacer.
W drugiej połowie wynik nie uległ już zmianie.
Messi ma pięć bramek w tych rozgrywkach w tym sezonie, co daje mu pozycję najskuteczniejszego strzelca ex aequo z Francuzem Wissamem Ben Yedderem z Sevilli. Argentyńczyk ma więc szansę zostać "potrójnym królem strzelców": zdobył również najwięcej goli w ekstraklasie i prowadzi w klasyfikacji strzelców Ligi Mistrzów z 11 bramkami. W tych ostatnich rozgrywkach wciąż jednak może go wyprzedzić mający o jedno trafienie mniej Portugalczyk Cristiano Ronaldo: jego Real Madryt zagra 3 czerwca w finale w Cardiff z Juventusem Turyn.
W 11. minucie sobotniego spotkania groźnie wyglądającej kontuzji doznał Argentyńczyk Javier Mascherano. 32-letni obrońca zderzył się głową z Marcosem Llorente i nie mógł kontynuować gry. Później klub poinformował, że piłkarz nabawił się także urazu kolana, ale na razie nie wiadomo jak poważnego. Llorente grał dalej z opatrunkiem na głowie.
Ostatni sezon pod wodzą Luisa Enrique był dla Katalończyków raczej nieudany. Nie zdołali obronić mistrzostwa Hiszpanii, które wywalczył Real, a z Champions League pożegnali się w ćwierćfinale. Puchar Króla może im te niepowodzenia nieco osłodzić.
Alaves natomiast, który po raz pierwszy dotarł do finału pucharu, to beniaminek La Liga, a poprzednio w najwyższej klasie rozgrywkowej występował w sezonie 2005/06. W tabeli został sklasyfikowany na dziewiątym miejscu i w pewnym stopniu przyczynił się do tego, że Barcelona nie sięgnęła po mistrzostwo: we wrześniu zespół z Kraju Basków sensacyjnie wygrał na Camp Nou 2:1.
(e)