"To jest jakiś "horror" pierwszego odcinka! Zawsze na nim muszę coś wykonać, teraz też oczywiście trochę za szybko pojechałem" - powiedział Filip Nivette, który mimo przygód jest liderem po pierwszym etapie Rajdu Gdańsk Baltic Cup. Rozmawiał z nim dziennikarz RMF FM Maciej Jermakow.


Maciej Jermakow, RMF FM: Auto trochę draśnięte, ale czasy bardzo dobre...

Filip Nivette: To jest jakiś "horror" pierwszego odcinka! Zawsze na nim muszę coś wykonać, teraz też oczywiście trochę za szybko pojechałem, szkolę się w "ratowaniach"! Mimo tych przygód, udało nam się wygrać wszystkie odcinki poza ostatnim, zabrakło nam pół sekundy. Ale i tak przewaga po tej drugiej pętli została zwiększona. Jesteśmy jedynymi Polakami na podium, trzymajcie kciuki!

13 sekund przewagi nad drugim Dominikiem Butvilasem - to dużo?

Zawsze jakaś jest! Jutro będziemy odkurzać drogę, więc pierwsze dwa odcinki będzie nam ciężko, ale nie złożymy szabli i będziemy atakować. Jeśli pojedziemy takim tempem jak dziś to będzie ok.

Radość z jazdy na szutrze jest większa niż na asfalcie?

Nie no - ja to kocham! Dla mnie rajdy mógłby być tylko szutrowe i śniegowe. Asfalt może wracać na autostradę, to nic przyjemnego. My jesteśmy świeżo po rajdzie na Łotwie, który zresztą wygraliśmy. Jechaliśmy tam wypożyczonym autem, dość specyficznym, Mitsubishi Mirage, ale było szybko, wygraliśmy i jutro też chciałbym być na pierwszym miejscu.