Żużlowiec Aforti Startu Gniezno Mateusz Jabłoński w stanie ciężkim przebywa w toruńskim szpitalu po poważnym wypadku, do którego doszło na Motoarenie podczas treningu juniorów Apatora. Uderzył w bandę z dużą prędkością.
Jabłoński "gościnnie" wziął udział w treningu toruńskiego zespołu. W trakcie jednego z wyścigu zahaczył o koło zawodnika jadącego przed nim i nie opanował maszyny. W efekcie z dużą prędkością uderzył w dmuchaną bandę. Po wypadku został przetransportowany do szpitala.
Władze gnieźnieńskiego klubu nie informują o stanie zdrowia swojego wychowanka. Ojciec zawodnika, żużlowiec Startu i komentator telewizyjny Mirosław Jabłoński w mediach społecznościowych poprosił o wstrzemięźliwość w komentarzach. "Czekamy... walczy o życie... powstrzymajcie się od komentarzy, że nie żyje, bo cierpią na tym nasi najbliżsi..." - napisał.
15-letni Jabłoński uznawany jest za wielki talent. Z racji wieku nie może jeszcze startować w seniorskich rozgrywkach - na torach pierwszej ligi będzie miał szansę zadebiutowania w przyszłym roku.