Policjanci zatrzymali do kontroli 31-letniego wrocławianina, który prowadził osobowego forda. Wykonany test wskazał w jego organizmie obecność amfetaminy. W jego domu znaleziono prawie 500 handlowych porcji narkotyku. Dodatkowo w bieliźnie, którą miał na sobie przewoził zapas marihuany. Podejrzanemu grozi do 10 lat więzienia.

W środę podczas rutynowej kontroli drogowej uwagę mundurowych zwróciło dziwne zachowanie kierowcy forda.

Przypuszczając, iż kierujący wsiadł do auta będąc w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego, policjanci postanowili to sprawdzić. Wynik badania wskazał na obecność amfetaminy w organizmie kierującego. On sam przyznał, że poprzedniego dnia palił marihuanę - powiedział młodszy aspirant Rafał Jarząb z wrocławskiej policji

 

Policjant dodał, że w trakcie przeszukania przy mężczyźnie znaleziono zapas marihuany w dość nietypowym miejscu, a mianowicie w bieliźnie, którą miał na sobie. 

Interwencja z ulicy przeniosła się do mieszkania wrocławianina, gdzie policjanci znaleźli o wiele więcej narkotyków. W sumie przy mężczyźnie i w domu odnaleziono blisko pół tysiąca porcji handlowych marihuany oraz pewną ilość amfetaminy.

Teraz o dalszym losie mężczyzny zdecyduje sąd. Za kierowanie w stanie po użyciu środków odurzających grozić mu może kara nawet 2 lat więzienia, a za posiadanie znacznej ilości substancji zabronionych do 10 lat.