Dramatyczna interwencja na warszawskim Targówku. Patrol straży miejskiej zauważył idących jezdnią dwóch mężczyzn. Jeden wspierał się na ramieniu drugiego. Zdążył jedynie powiedzieć funkcjonariuszom, jak ma na imię i osunął się na ziemię. Chwilę wcześniej auto, którym podróżowali mężczyźni, uderzyło w słup.

Do wypadku doszło w pobliżu skrzyżowania ulic Swojskiej i Janowieckiej.

Gdy strażnicy miejscy podeszli do niepokojąco wyglądającej pary, zauważyli, że jeden z mężczyzn jest ciężko ranny: miał poważnie uszkodzoną czaszkę i obficie krwawił.

Mężczyzna zdążył jedynie powiedzieć, jak ma na imię i osunął się na ziemię. Funkcjonariusze zajęli się rannym i wezwali karetkę.

Kobieta, przejeżdżająca obok tego miejsca, powiedziała strażnikom, że sto metrów dalej, na poboczu, stoi rozbity samochód.

"Podczas gdy jeden z funkcjonariuszy monitorował stan poszkodowanego, drugi pobiegł sprawdzić, czy w aucie nie ma innych rannych. Pojazd stał wbity w przydrożny słup, jednak nikogo wewnątrz nie było. W środku widać było efekty potężnego uderzenia, porozrzucane przedmioty i krew" - relacjonowali strażnicy.

Na miejsce wypadku wezwana została policja, a ciężko ranny mężczyzna trafił do szpitala.