Górnicy z lubelskiej kopalni Bogdanka protestowali w Warszawie. Ok. godz. 11 pojawili się przed budynkiem Ministerstwa Aktywów Państwowych. W manifestacji wzięło udział ok. 1,5 tys. osób.

Jeszcze przed wyjazdem górników z Łęcznej do Warszawy dziennikarz RMF FM Kacper Wróblewski rozmawiał z  Mariuszem Romańczukiem, przewodniczącym Komisji Międzyzakładowej NSZZ "Solidarność" w Bogdance. Jak powiedział Romańczuk, w dzisiejszym proteście nie chodzi wyłącznie o kwestię podwyżek, lecz o niejasną przyszłość kopalni.

My na dzisiaj nie wiemy, co i jak będzie wyglądało, wydzielenie, czy do tego wydzielenia dojdzie, czy nie dojdzie, w jakiej formie. Przewodnia myśl i hasło to nic o nas bez nas - podkreślił Romańczuk.

W proteście wzięło udział ok. 1,5 tys. osób. Przed budynkiem ministerstwa było głośno. Górnicy przywieźli ze sobą wuwuzele czy syreny. Odpalali race i petardy. 

Do protestu dołączyli także pracownicy elektrowni Połaniec i Kozienice. To właśnie m.in. w tych zakładach spalany jest lubelski węgiel. 

Protestujący byli wściekli - relacjonował dziennikarz RMF FM Kacper Wróblewski. Uważają, że nikt nie traktuje ich poważnie. 

Jak usłyszał reporter RMF FM, dzisiejsza demonstracja pod ministerstwem to dopiero początek. W planach są kolejne protesty.

Pikieta rozpoczęła się o godz. 11 przed budynkiem Ministerstwa Aktywów Państwowych. Trwała do godz.13.

Górnicy nie zaplanowali żadnego marszu. Jak podkreślają, nie przyjechali do Warszawy, aby utrudniać życia mieszkańcom stolicy.

Górnicy będą protestować przed Ministerstwem Aktywów PaństwowychPoranek Radia RMF24

 

Opracowanie: