Black Hawk uszkodzony na pikniku w Sarnowej Górze wymaga tak poważnej naprawy, że dalej jest uziemiony - poinformował Krzysztof Brejza. "Koszt politycznego szpanu - pół roku operacyjnego wyłączenia śmigłowca i wymiana drogich uszkodzonych części" - dodał europoseł PO.
Do incydentu doszło w sierpniu ubiegłego roku w trakcie wojskowego pikniku z udziałem oficjeli, między innymi ówczesnego wiceszefa MSWiA Macieja Wąsika. On sam był na tej imprezie i przyznawał, że pomagał załatwić policyjną maszynę na festyn.
Zrobiłem to, choć nie jest to samorządowiec z mojej opcji politycznej. I zrobię to, jeśli będę miał taką możliwość w przyszłym roku, bo chcemy pomagać samorządom w organizowaniu uroczystości patriotycznych - mówił Wąsik na antenie Polsat News.
Policyjna maszyna niebezpiecznie nisko latała nad ludźmi, a następnie zahaczyła wirnikiem o sieć energetyczną i zerwała jeden z przewodów.
Pierwszą informację o tym zdarzeniu otrzymaliśmy na Gorącą Linię RMF FM.
Śledztwo w tej sprawie wszczęli śledczy z Prokuratury Rejonowej w Ciechanowie. Później zostało ono przejęte przez Prokuraturę Okręgową w Płocku.
Niedługo po wypadku reporter RMF FM ustalił, że w wyniku incydentu uszkodzony został co najmniej jeden płat wirnika śmigłowca.
Dodatkowo naprawy wymaga także część poszycia.
Nowe informacje w tej sprawie przekazał dziś Krzysztof Brejza. "Black Hawk uszkodzony na pikniku w Sarnowej Górze wymaga tak poważnej naprawy, że dalej jest uziemiony. Koszt politycznego szpanu - pół roku operacyjnego wyłączenia śmigłowca i wymiana drogich uszkodzonych części" - napisał na platformie X (dawniej Twitter) europoseł PO.