W maju w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa ruszy proces 62-latka oskarżonego o celowe rozjechanie psa samochodem. Stało się to na oczach właściciela czworonoga. Zwierzę nie przeżyło.
Do zdarzenia doszło w sierpniu ubiegłego roku przy ul. Zięby na warszawskim Ursynowie. Z ustaleń policjantów wynika, że właściciel wyszedł ze swoim cocker spanielem na popołudniowy spacer. Zaprowadził go tam, gdzie psy mogą biegać luzem. Był to teren zielony w pobliżu polnej drogi.
W pewnym momencie tą drogą przejeżdżał samochód. Osoby, które wyprowadzały zwierzęta w tym miejscu, nie po raz pierwszy widziały, że mężczyzna siedzący za kierownicą osobówki lekceważy sobie fakt, że przy drodze oraz po niej spacerują ludzie z psami i zawsze tam przyspieszał. Zareagowali więc szybko i zabrali swoje psy. Pokrzywdzony jednak nie zdążył - informowała policja.
Przekazywała też, że według relacji świadków kierujący peugeotem widział cocker spaniela na poboczu, przyspieszył jednak i umyślnie go potrącił.
Wszyscy jednogłośnie mówią, że zrobił to celowo. Zatrzymał się dopiero po kilkudziesięciu metrach. Wyszedł, spojrzał na cierpiące zwierzę, wymienił kilka zdań z właścicielem i odjechał. Właściciel podbiegł do psa. Widać było, że zwierzę bardzo cierpi. Jedna z kobiet zaproponowała pomoc w przewiezieniu czworonoga do weterynarza. Mimo zmagań o jego życie, nie udało się go uratować. Obrażenia były zbyt rozległe - podawała policja.
Właściciel potrąconego czworonoga zawiadomił o wszystkim funkcjonariuszy, a ci szybko ustalili, kim był kierowca peugeota. 62-letni Sławomir O. został zatrzymany. Usłyszał zarzuty popełnienia przestępstwa z ustawy o ochronie zwierząt.
Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ursynów, która skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko mężczyźnie. Pierwszy termin rozprawy w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa wyznaczono na 11 maja.