Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał Stefana Wilmonta na rok więzienia za zerwanie pagonu pilnującemu go policjantowi. Do incydentu doszło w kwietniu 2022 r., w trakcie rozprawy ws. zabójstwa Pawła Adamowicza. Wyrok jest nieprawomocny.
W trakcie odczytywania wyroku Stefana Wilmonta (jest zgoda sądu na upublicznienie danych - przyp. red.) nie było na sali rozpraw, podobnie jak jego obrońcy.
Sędzia Anna Grzyb-Koniuszaniec wskazała, że sąd uznał Stefana Wilmonta za winnego popełnienia zarzucanego mu czynu, czyli naruszenie nietykalności policjanta. Ponadto wziął pod uwagę, że Wilmont znieważył funkcjonariusza publicznego, który pełnił obowiązki służbowe.
Sędzia Grzyb-Koniuszaniec podkreśliła, że sąd orzekł karę roku pozbawienia wolności, mając na uwadze społeczną szkodliwość czyny. Nadto, nie tracąc z pola widzenia wcześniejszej karalności oskarżonego na długoletnią karę pozbawienia wolości - uzasadniała. Zaznaczyła, że sąd "miał na względzie pobudki działania sprawcy, który tłumaczył swoje zachowanie potrzebą bycia medialnym, czyli dążenie do prowokowania i podsycania zainteresowania mediów swoją osobą".
W marcu Stefan Wilmont został skazany na dożywocie za zabójstwo prezydenta Gdańska, do którego doszło w styczniu 2019 roku podczas koncertu WOŚP. Wilmont wbiegł na scenę z nożem i śmiertelnie ranił Pawła Adamowicza. Wyrok wydany w marcu jest nieprawomocny.
Pod koniec listopada Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał Wilmonta na pół roku więzienia za podrabianie pism procesowych. Ten wyrok jest prawomocny.