W przyszłym tygodniu szczeciński sąd ponownie zajmie się sprawą myśliwego, który na poligonie na Krzekowie przez pomyłkę zastrzelił żołnierza. Jak dowiedziała się nasza reporterka Aneta Łuczkowska prokuratura złożyła już zażalenie na brak tymczasowego aresztu.
Według nieoficjalnych informacji, do których dotarła reporterka RMF FM myśliwi, którzy na pasie ćwiczeń taktycznych na Krzekowie znaleźli się w tym samym czasie co oddział żołnierzy, polowali z samochodu terenowego. Widoczną dzięki celownikowi z termowizją sylwetkę żołnierza, częściowo wystającą z ćwiczebnego okopu mieli wziąć za borsuka.
Ponieważ teoretycznie odławiane miały być dziki, a nie drobne drapieżniki, po oddaniu strzału myśliwi nawet nie podeszli, by sprawdzić rezultat polowania.
Pocisk trafił w szyję 21-letniego szeregowego, który zmarł mimo prób reanimacji.
Młody żołnierz miał bardzo dobrą opinię, jak mówią mi ci, którzy go znali, angażował się w organizację wydarzeń charytatywnych. W piątek odbędzie się jego pogrzeb. 21-latek spocznie na cmentarzu w Sarbii, niedaleko Kołobrzegu.
Policja zatrzymała dwóch mężczyzn, w tym właściciela firmy, która wygrała przetarg na odstrzał dzików na terenie podszczecińskiej gminy Dobra. Sprawę bada Prokuratura Rejonowa w Szczecinie.
Mężczyzna, który oddał strzał do człowieka, przyznał się do tego, że to on pociągnął za spust. M.in. to zaważyło na tym, że sąd nie uwzględnił wniosku prokuratury o tymczasowe aresztowanie myśliwego. Tymczasowy areszt ma służyć temu, by można było zabezpieczyć wszelkie dowody. Te w sprawie zostały zebrane. W ocenie sądu nie zachodzi ryzyko matactwa ani ucieczki z kraju - mówi sędzia Michał Tomala, rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie.
Podejrzanemu grozi do 5 lat pozbawienia wolności za nieumyślne spowodowanie śmierci, narażenie innych osób na niebezpieczeństwo utraty życia, nieudzielenie pomocy ranionemu żołnierzowi i kłusownictwo.
Drugi z myśliwych odpowie jedynie za nieudzielenie pomocy rannemu i kłusownictwo. Jemu grożą 3 lata pozbawienia wolności.