Na przełomie maja i czerwca Prokuratura Rejonowa Bielsko-Biała Południe ma zakończyć śledztwo w sprawie śmiertelnego wypadku narciarza w Szczyrku. Dotychczas nikt nie usłyszał w tej spawie zarzutów - dowiedziała się w czwartek PAP w prokuraturze.

Do tragicznego wypadku doszło 13 lutego w jednym ze szczyrkowskich ośrodków narciarskich

48-letni narciarz z Czech z nieustalonych przyczyn zjechał z trasy i uderzył w grudę oblodzonego śniegu. Mimo podjętej akcji ratunkowej nie udało się go uratować.

Prokuratorskie postępowanie toczy się pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci, za co grozi do 5 lat więzienia. 

Śledczy badają, dlaczego doszło do wypadku i co było jego przyczyną. Sprawdzają też, jakie warunki panowały na stoku i czy zapewniono bezpieczeństwo narciarzom.

Rzecznik bielskiej prokuratury okręgowej Paweł Nikiel powiedział, że przesłuchiwani są jeszcze świadkowie zdarzenia. Nikt dotychczas nie usłyszał zarzutów.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Śledztwo ma się zakończyć na przełomie maja i czerwca. 

Interwencje ratowników GOPR

Ratownicy GOPR poinformowali, że podczas ostatnich ferii na stokach udzieli pomocy w 1021 wypadkach narciarskich. Ze względu na poważne urazy 11 razy wzywali śmigłowiec LPR. 

Narciarz z Czech był jedyną osobą, która straciła życie w wypadku.