Kilkuset policjantów ponownie przeszukuje dziś od rana teren w Borowcach pod Częstochową, gdzie w lipcu ubiegłego roku doszło do rodzinnej zbrodni. Jacek Jaworek - podejrzany o zabicie brata, bratowej i ich 17-letniego syna - do tej pory nie został złapany.
Policjanci przeczesują teren w promieniu około 5 kilometrów od miejsca zbrodni. Działania nastawione są na poszukiwanie ciała podejrzanego o potrójne zabójstwo Jacka Jaworka.
W akcji bierze udział kilkuset funkcjonariuszy z komendy wojewódzkiej, komendy głównej oraz z oddziałów prewencji. Policjantów wspierają strażacy z lokalnych jednostek Ochotniczej Straży Pożarnej.
Akcja ma potrwać kilka dni. Nie jest spowodowana żadnymi nowymi okolicznościami czy sygnałami w sprawie zabójstwa - tak powiedziała dziennikarce RMF FM Annie Kropaczek rzeczniczka śląskiej policji Aleksandra Nowara. Podkreśliła, że policjanci co pewien czas prowadzą podobne działania i ponownie przeszukują różne miejsca.
10 lipca 2021 roku w miejscowości Borowce koło Częstochowy w domu jednorodzinnym wezwani do awantury domowej policjanci znaleźli ciała 44-letniego małżeństwa oraz ich 17-letniego syna.
Ofiary zostały zastrzelone, przeżył tylko młodszy, 13-letni syn, który zdołał się najpierw ukryć, a potem uciec.
Ustalenia śledczych wskazują, że sprawcą zbrodni jest brat 44-latka, Jacek Jaworek, który w ostatnim czasie mieszkał z rodziną po opuszczeniu zakładu karnego, gdzie odbywał karę pozbawienia wolności w związku z uchylaniem się od płacenia alimentów. Tuż po zbrodni Jaworek uciekł.
Śledczy nie wykluczają żadnej opcji - biorą pod uwagę, że mężczyzna mógł popełnić samobójstwo, ale też może ukrywać się nadal na terenie Polski lub innego kraju.
52-latek jest poszukiwany listem gończym, Europejskim Nakazem Aresztowania, wystawiono za nim czerwoną notę Interpolu.