Rodzina ośmiolatka z Częstochowy, który przed kilkoma dniami trafił z oparzeniami i złamaniami do szpitala, była od marca 2021 r. objęta wsparciem pracownika socjalnego. Nie było informacji wskazujących, że dziecko może doświadczać przemocy - przekazał częstochowski MOPS. 27-letni ojczym ośmiolatka Dawid B. jest podejrzany m.in. o usiłowanie zabójstwa dziecka. Mężczyzna miał polewać je wrzątkiem i umieszczać na rozgrzanym piecu, wcześniej brutalnie bił je przypalał papierosami. 35-letniej matce Magdalenie B. prokuratura zarzuciła narażanie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenie pomocy mężowi w znęcaniu się nad chłopcem. Oboje przyznali się do winy, w środę wieczorem zostali aresztowani na trzy miesiące.

Chłopiec ma poważne obrażenia. Jest pod opieką personelu Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, gdzie został przewieziony w poniedziałek. Jest w ciężkim stanie, przebywa na oddziale intensywnej terapii. Przeszedł już kilka operacji. Został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej.

Jeszcze dziś - jak informuje dziennikarz RMF FM - chłopiec przejdzie kolejny zabieg. Przy łóżku dziecka czuwa biologiczny ojciec chłopca. To on zaalarmował policję, że ojczym 8-latka znęca się nad chłopcem. 

Jak przekazali lekarze, oparzenia chłopca są bardzo rozległe, bo obejmują blisko jedną czwartą powierzchni ciała. W ich ocenie oparzenie 8-latka powstało około tydzień do 10 dni przed przyjęciem go do szpitala, natomiast złamania chłopca powstawały w ciągu ostatniego miesiąca.

Żadne z tych obrażeń nie było wcześniej leczone. Chłopiec był też wychudzony, odwodniony i brudny.

Jest decyzja sądu ws. 8-latka i rodzeństwa

Sąd zdecydował dziś, że dwójką najmłodszych dzieci zajmie się teraz rodzina zastępcza. 

Czworo kolejnych - w tym 8-latek po opuszczeniu szpitala - trafi do placówki opiekuńczo-wychowawczej.

Rodzina znajdowała się pod opieką MOPS-u od dwóch lat

Jak wynika z informacji Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Częstochowie, rodzina chłopca była objęta wsparciem pracownika socjalnego od marca 2021 r. Prowadzona była współpraca z kuratorem, asystentem rodziny, placówką edukacyjną oraz dzielnicowym. 

W czerwcu 2022 r. pracownicy socjalni zdecydowali o konieczności zawiadomienia sądu o sytuacji rodziny. "Dyrektor MOPS niezwłocznie wystosowała pismo w tej sprawie wraz z wnioskiem o zabezpieczenie dzieci w pieczy zastępczej. Powodem były problemy rodziny, natomiast nie dotyczyły one przemocy. Sąd nie wydał postanowienia w tej sprawie" - podali przedstawiciele MOPS w czwartkowym komunikacie.

Jak poinformowali, w sierpniu 2022 r. rodzina wyprowadziła się z Częstochowy. Informację o powrocie do tego miasta pracownicy MOPS dostali na początku marca. "Pracownik socjalny niezwłocznie podjął działania w ramach kompetencji wynikających z ustawy o pomocy społecznej. Zgodnie ze swoimi uprawnieniami nawiązał kontakt z rodziną. W ciągu czterech tygodni pobytu rodziny w Częstochowie był w środowisku trzy razy" - zaznacza dyrekcja Ośrodka.

W połowie marca chłopiec trafił ze złamaną ręką na SOR

MOPS skontaktował się ze szkołą, do której uczęszczał 8-latek, i poprosił o pisemną opinię ws. chłopca. "Nie było w niej informacji, które mogłyby wskazywać, iż dziecko może doświadczać przemocy" - zaznaczyła placówka.

Pracownik socjalny nawiązał również kontakt z dzielnicowym, który objął rodzinę nadzorem. 

W pierwszej połowie marca chłopiec trafił na SOR. Miał złamaną rękę. Szpital - jak wyjaśnia MOPS - nie alarmował, by zaobserwowano coś niepokojącego w wyglądzie czy zachowaniu dziecka. "Również z informacji uzyskanych w szkole, do której uczęszcza chłopiec wynika, iż sytuacja urazu była analizowana przez personel placówki, chłopiec odbył spotkanie ze szkolnym psychologiem, tu także nie wykazano przesłanek do podejmowania interwencji w tej sprawie" - napisano w dalszej części komunikatu.

Chłopiec do 29 marca chodził do szkoły

Według informacji MOPS, pracownik socjalny po raz ostatni kontaktował się z rodziną 29 marca rano. "Kontakt odbył się z matką chłopca, dziecko przebywało w szkole (co zostało potwierdzone w placówce). Z informacji uzyskanych w szkole wynika, że do 29 marca chłopiec był obecny w szkole, w marcu odnotowano jeden dzień nieobecności" - napisali przedstawiciele MOPS, którzy zaznaczyli, że współpracują z policją i prokuraturą w tej sprawie.

Rzecznik prowadzącej śledztwo w sprawie ośmiolatka Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Tomasz Ozimek powiedział PAP, że w postępowaniu będzie też sprawdzane, czy pracownicy MOPS prawidłowo wykonywali swoje obowiązki. 

Nie zostało wszczęte odrębne postępowanie w tym zakresie. W ramach prowadzonego śledztwa, zawsze kiedy rodzina pozostawała pod opieką MOPS-u, sprawdzamy czy czynności służbowe przez pracowników MOPS-u były wykonywane prawidłowo. To standardowe działanie w takiej sprawie - zaznaczył prokurator. Śledczy chcą też sprawdzić, czy nauczyciele ze szkoły, do której chodził ośmiolatek zauważyli, że dziecko ma złamania, które jak wynika z opinii lekarzy mogły powstać nawet miesiąc wcześniej.

Matka chłopca ma w sumie sześcioro dzieci

Jeszcze w czwartek częstochowski sąd ma rozstrzygnąć o losie dzieci, które były pod opieką aresztowanych rodziców. Jak wynika z informacji rzecznika Sądu Okręgowego w Częstochowie Dominika Bogacza, Magdalena B. ma szóstkę dzieci - dwójkę najmłodszych z obecnym mężem Dawidem B., a czwórkę - z dwoma innymi mężczyznami. 

Odnosząc się do wcześniejszych decyzji sądu w sprawie tej rodziny sędzia wyjaśnił, że 16 sierpnia ub.r. sąd stwierdził brak podstaw do wydania zarządzeń opiekuńczych co do dwójki dzieci, a w pozostałym zakresie umorzył postępowanie. Nie było tam mowy o żadnej przemocy wobec dzieci - zaznaczył sędzia.

Później rodzina na pewien czas przeprowadziła się do Olkusza, po jej powrocie do Częstochowy w częstochowskim sądzie rodzinnym jej sprawa została ponownie zarejestrowana w lutym. Wtedy sąd wydał postanowienie o wszczęciu z urzędu postępowania o zmianę zarządzeń opiekuńczych w zakresie dwójki dzieci, nie dotyczyło to pokrzywdzonego ośmiolatka. Dzisiaj sąd z urzędu rozszerzył postępowanie na inne dzieci - wyjaśnił sędzia Bogacz.

Policję zaalarmował biologiczny ojciec 8-latka

O tym, że 27-letni ojczym znęca się nad dzieckiem, policję zawiadomił w poniedziałek ojciec biologiczny chłopca. Wtedy 8-latek trafił do szpitala.

Dawidowi B. prokurator zarzucił, że 29 marca br. usiłował pozbawić życia swojego pasierba, polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. W ten sposób spowodował ciężkie obrażenia ciała - oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn - mówił wczoraj powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Tomasz Ozimek.

Podejrzanemu zarzucono też, że znęcał się nad ośmiolatkiem ze szczególnym okrucieństwem - poprzez bicie, kopanie po całym ciele oraz przypalanie papierosami i spowodowanie u niego licznych złamań kończyn oraz rany oparzeniowe. 

35-letnia matka chłopca Magdalena B. jest podejrzana o narażanie swego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenia pomocnictwa mężowi w znęcaniu się nad chłopcem. Chodzi o to, że kobieta nie reagowała na zachowania męża i nie udzieliła pomocy swojemu dziecku. Podczas przesłuchania miała powiedzieć, że nie reagowała ze strachu.