Ruch Chorzów pokonał w Gliwicach ŁKS Łódź (2:0) w piątkowym meczu Ekstraklasy. Bramki zdobyli Kacper Michalski i Tomasz Swędrowski.
W 9. min groźny strzał z ok. 18 metrów oddał Dani Ramirez, ale skończyło się na rzucie rożnym dla ŁKS. Pięć minut później - po rzucie z autu Tomasza Wójtowicza - piłka trafiła do będącego blisko linii końcowej boiska Daniela Szczepana. Ten popisał się świetnym jej opanowaniem, a następnie podał nieco do tyłu, do Kacpra Michalskiego. Pierwszy strzał tego ostatniego sparował Aleksander Bobek. Blisko też był Piotr Głowacki. Jednak wspomniany obrońca ani golkiper nie przeszkodzili Michalskiemu w dobitce.
Przy wyniku 1:0 zarysowała się przewaga łodzian. W 33. min bliski wyrównania był Bartosz Szeliga. Jednak przestrzelił będąc w bardzo dogodnej pozycji. Z kolei w 39. min - po rzucie rożnym dla ŁKS - w polu karnym Ruchu powstało olbrzymie zamieszanie. Strzał z woleja Ramireza odbił głową - będący niemal na linii bramkowej - Michalski.
Ta sytuacja podziała na "Niebieskich" jak zimny prysznic. Inna sprawa, że w tym samym momencie w Gliwicach zaczął padać deszcz (przestał po kilkunastu minutach). Ruch ponownie ruszył do ataku, ale do przerwy wynik już się nie zmienił.
Druga odsłona mogła się bardzo dobrze rozpocząć dla chorzowian. W 48. min długi rajd z piłką wykonał Filip Starzyński. Będąc w polu karnym rywala oddał silny, ale niecelny strzał. Akcja ta nie była jednak sygnałem, że drużyna z Górnego Śląska będzie dominować po przerwie. Łodzianie stosunkowo szybko zdołali zepchnąć ją do defensywy, ale nie pokonali Jakuba Bieleckiego.
Za to Ruch zdobył drugą bramkę. W 75. min Szczepan przejął piłkę, po tym jak źle rozpoczął akcję ŁKS Adam Marciniak. Chorzowski gracz wbiegł w pole karne rywala i dobrze dostrzegł, że bardzo dobrze ustawiony jest Tomasz Swędrowski. Ten ostatni otrzymał piłkę i było 2:0.
To jest zasłużone zwycięstwo, dążyliśmy do niego od pierwszej minuty. Mieliśmy plan na ten mecz, który udało się zrealizować. Wychodziliśmy bardzo wysoko do zawodników ŁKS. Nie pozwoliliśmy rywalowi na swobodne rozgrywanie akcji - mówił Jarosław Skrobacz, trener Ruchu Chorzów. Po tym, jak strzeliliśmy bramkę powinniśmy pójść za ciosem. Zamiast tego chcieliśmy przeczekać. Cieszymy się, bo to pierwsze punkty zdobyte w Ekstraklasie, na szczęście już w drugim meczu sezonu - dodał.
Każde zwycięstwo dobrze smakuje, bez względu na to, w której lidze się gra. Ostrzegano nas jednak, że beniaminek jest skazany na walkę o utrzymanie. Zdajemy sobie z tego sprawę, ale nie chcemy tego słyszeć na każdym kroku - podkreślał Skrobacz.
Początek meczu należał zdecydowanie do Ruchu, który w miarę szybko strzelił bramkę. W okresie między zdobyciem przez chorzowian pierwszego i drugiego gola mieliśmy momenty niezłej gry. Jednak w piłce nożnej trzeba być skutecznym. Przy wyniku 2:0 mecz zrobił się "wariacki". Gdyby Ruch lepiej rozgrywał akcje, to mógł zdobyć kolejną bramkę - ocenił trener ŁKS-u Kazimierz Moskal.
Bramki: 1:0 Kacper Michalski (14), 2:0 Tomasz Swędrowski (75).
Żółta kartka - Ruch Chorzów: Szymon Szymański, Juliusz Letniowski, Tomasz Swędrowski. ŁKS Łódź: Michał Mokrzycki, Jakub Letniowski. Czerwona kartka za drugą żółtą - ŁKS Łódź: Michał Mokrzycki (83).
Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław). Widzów 9 736.
Ruch Chorzów: Jakub Bielecki - Konrad Kasolik, Maciej Sadlok, Remigiusz Szywacz - Kacper Michalski, Szymon Szymański, Tomasz Swędrowski (90+3. Michał Feliks), Tomasz Wójtowicz - Juliusz Letniowski (61. Maciej Firlej), Daniel Szczepan (88. Dominik Steczyk), Filip Starzyński (61. Przemysław Szur).
ŁKS Łódź: Aleksander Bobek - Grzegorz Glapka (65. Jakub Letniowski), Nacho Monsalve, Adam Marciniak, Piotr Głowacki (81. Artemijus Tutyskinas) - Piotr Janczukowicz (81. Stipe Juric), Dani Ramirez, Michał Mokrzycki, Engjell Hoti (65. Mieszko Lorenc), Bartosz Szeliga - Kay Tejan (29. Maciej Śliwa).