Zwłoki kobiety wypadły z karawanu jadącego jedną z ulic Stalowej Woli na Podkarpaciu. Zauważył je jeden ze zszokowanych mieszkańców. Jak się okazało, wszystkiemu winna jest awaria... tylnej klapy pogrzebowego auta.
Do tego zdarzenia doszło w piątek około godz. 19:00 na ulicy Staszica w Stalowej Woli. Jeden z mieszkańców zauważył zwłoki kobiety. Jak się okazało, ciało wypadło z jadącego karawanu.
Zakład pogrzebowy przyznał, że doszło do takiej sytuacji, a przyczyną była awaria tylnej klapy karawanu. W wydanym oświadczeniu firma wyraziła żal i wzięła pełną odpowiedzialność za zdarzenie. Zapewniła, że przeprowadzi kontrolę techniczną we wszystkich użytkowanych karawanach.
Okoliczności tego zdarzenia wyjaśniają policjanci.
Po informacjach, które pojawiły się w przestrzeni medialnej, funkcjonariusze udali się na miejsce. Nie było już zwłok ani karawanu, jednak świadkowie potwierdzili, że doszło do takiej sytuacji - powiedziała kom. Ewelina Wrona z biura prasowego podkarpackiej policji.
Jak dodała kom. Wrona, będzie wyjaśniane, czy doszło do złamania art. 262 Kodeksu karnego, który mówi o zbezczeszczeniu zwłok. Grozi za to nawet do 2 lat więzienia.
O całym zdarzeniu poinformował portal stalowemiasto.pl. Można na nim przeczytać, że "jadący ulicą samochodem mężczyzna nagle zobaczył na szybie swojego auta prześcieradło". "To zsunęło się za chwilę i jego oczom ukazała się leżąca na jezdni kobieta. Kierowca pomyślał, że ktoś ją właśnie potrącił, ale okazało się, że (...) przewożący zwłoki karawan po prostu zgubił ciało zmarłej" - czytamy relację na portalu.