Strażacy opanowali pożar marketu budowlanego w Krośnie. "Pożar się nie rozwija, nie rozprzestrzenia, trwa akcja dogaszania, która potrwa jeszcze co najmniej kilkanaście godzin" - powiedział PAP w czwartek po południu zastępca dowódcy jednostki ratowniczo-gaśniczej PSP w Krośnie st. kpt. Mateusz Dębiec. Mundurowi walczą z ogniem od środowego poranka. Służby informowały m.in. o wykryciu alarmowych poziomów amoniaku w promieniu 500 m od źródła pożaru.
St. kpt. Mateusz Dębiec wyjaśnia, że konieczne jest wydobycie z magazynu na zewnątrz wszystkich palnych materiałów i przelanie ich wodą, aby nie pojawiły się nowe zarzewia ognia.
"Dopiero wtedy będzie można powiedzieć z całą pewnością, że pożar został ugaszony. Na ten moment sytuacja jest opanowana, pożar się nie rozwija, nie rozprzestrzenia, jest pod pełną kontrolą" - zapewnił strażak.
Akcję gaśniczą utrudniała niezwykle wysoka temperatura wewnątrz i duże zadymienie. W obniżeniu temperatury pomogło podanie do środka wody i piany przez otwory w elewacji i stropie. W zniwelowaniu zadymienia pomógł sprowadzony z Krakowa agregat oddymiający o dużej wydajności. Mimo to, wejście do środka wciąż jest niemożliwe.
St. kpt. Dębiec powiedział, że obecnie w akcji bierze udział około 70 zastępów straży pożarnej, ponad 300 strażaków i 70 pojazdów pożarniczych.
Strażacy biorą wodę m.in. z rzeki Lubatówka i Wisłoka, aby odciążyć wodociągi miejskie.
Serwis pożarniczy Remiza.pl, powołując się na Podkarpackiego Komendanta Wojewódzkiego PSP st. bryg. Tomasza Barana, podał, że pożar w Krośnie to największa akcja na terenie województwa w ostatnich 20 latach.
Remiza.pl pisze też, że mieszkańcy i przedsiębiorcy z Krosna i okolicy dostarczają pracującym na miejscu strażakom napoje i posiłki.
Zgłoszenie o pożarze w markecie przy ul. Bieszczadzkiej w Krośnie (woj. podkarpackie) służby otrzymały w środę, przed godziną 10.
Komunikat w tej sprawie po godz. 12 w mediach społecznościowych przekazała Teresa Kubas-Hul, wojewoda podkarpacki.
Informowano m.in., że "w środę, w godzinach 21:30 do 23:00 prowadzono ciągłe pomiary zanieczyszczeń powietrza atmosferycznego w rejonie pożaru".
"Wykryto alarmowe poziomy zawartości amoniaku w promieniu ok. 500 m od źródła pożaru, nie stwierdzono natomiast zagrożenia poza tym obszarem. Mieszkańcy najbliższej okolicy proszeni są o pozostanie w domach i nie otwieranie okien" - napisano w komunikacie.
Wojewoda Kubas-Hul informowała również, powołując się na oficera dyżurnego z Komendy Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Krośnie, że "do potoku Lubatówka spłynęła piana gaśnicza, doszło także do podwyższenia temperatury wody, co mogło doprowadzić do zaobserwowanego śnięcia ryb".
"O zaistniałej sytuacji został powiadomiony sztab kierujący działaniami ratowniczymi przy pożarze na ul. Bieszczadzkiej w Krośnie. Woda została pobrana do badań" - przekazała.
Na miejsce pojechali przedstawiciele Wód Polskich i Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Pobrano dwie próbki wody, z Lubatówki i miejsca, gdzie wpada do Wisłoka. Do badań trafiła również próbka ścieków.
Z kolei na potoku Badoń, który łączy się z Lubatówką, przy moście niedaleko ulicy Wyszyńskiego w Krośnie, strażacy ustawili trzy zastawki. Kolejne dwie miały być na Lubatówce.
"W ten sposób spróbujemy zatrzymać pianę, która znajduje się na powierzchni wody, następnie trzeba będzie ją zebrać" - tłumaczył w rozmowie z PAP Adam Kmiecik z Wód Polskich, dyrektor Zarządu Zlewni w Krośnie.