To klasyczny przypadek, gdy policjanci znaleźli się we właściwym miejscu o właściwym czasie. W miniony wtorek funkcjonariusze z Mielca zauważyli w centrum miasta kobietę, która stała w otwartym oknie trzeciego piętra i głośno krzyczała. Mundurowi ruszyli jej z pomocą.
W miniony wtorek mieleccy stróże prawa ujrzeli mrożącą krew w żyłach scenę. Na parapecie otwartego okna, na trzecim piętrze jednego z bloków, stała starsza kobieta i głośno krzyczała. Stróże prawa natychmiast udali się do bloku i ustalili jej mieszkanie.
Drzwi otworzył 70-letni syn kobiety. Kontakt z nim był bardzo utrudniony. Funkcjonariusze weszli do mieszkania i ściągnęli seniorkę z parapetu. Kobieta była całkowicie zdezorientowana. Policjanci skontaktowali się z jej córką, która oświadczyła, że mama jest schorowaną osobą.
Na miejsce przybyła opiekunka, której przekazano pod opiekę zarówno syna, jak i jego matkę.
Dzięki szybkiej reakcji policjantów wszystko zakończyło się szczęśliwe.