"Jej walka o życie dziecka wyglądała bardzo specyficznie" - tak reporterowi RMF FM mówią śledczy o kobiecie zatrzymanej za wyłudzenie miliona złotych z fundacji „TakaAkcja”, należącej do celebryty Filipa Chajzera. 37-latka, korzystająca z pieniędzy fundacji na leczenie 9-letniego syna, usłyszała już zarzut oszustwa. Zachowanie kobiety wzbudziło kilka miesięcy temu zainteresowanie śledczych.

Po pierwsze - jak twierdzą śledczy - analiza dokumentacji medycznej nie wskazuje na to, że dziecko jest śmiertelnie chore - a tak twierdziła matka, ubiegając się o pomoc z fundacji.

Po drugie, wątpliwości wynikają z faktu, że od dwóch lat matka całkowicie zrezygnowała z diagnozowania i leczenia dziecka w Polsce, w systemie refundacyjnym Narodowego Funduszu Zdrowia. Zaczęła natomiast wykorzystywać do tego eksperymentalne, nieuznawane przez świat medyczny terapie, stosowane przez zagraniczne ośrodki. Za tymi metodami stali często lekarze, którzy nie mieli w naszym kraju nostryfikacji. Ich działania nie miały medycznie potwierdzonej skuteczności.

Kolejna sprawa to kontrowersyjne wydatki związane z leczeniem. Za granicę latała biznesklasą, czasami zdarzały się międzynarodowe wyjazdy taksówkami. Zatrzymywała się z reguły w drogich, pięciogwiazdkowych hotelach.

Śledczy podważają też cześć zakupów różnych towarów - w tym luksusowych - za pieniądze przeznaczone na leczenie dziecka. Te zakupy - jak przekonują - nie miały związku z celem charytatywnej zbiórki. 

Kobieta przekonała fundację, że pieniądze są niezbędne dla uratowania życia jej 9-letniego syna, cierpiącego na rzadką chorobę mózgu. Twierdziła, że dziecku może pomóc jedynie bardzo kosztowne, stałe leczenie za granicą.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Policjanci ustalili też, że to nie pierwsza fundacja, do której kobieta zwróciła się o pieniądze, jednak z uwagi na wysokość żądanych kwot nie uzyskała tam pomocy. Wobec podejrzanej zastosowano policyjny dozór i zakaz kontaktowania się z określonymi osobami.

Kobiecie grozi 10 lat więzienia.

Opracowanie: