Prokuratura wszczęła śledztwo w związku z pożarem hali i wybuchem chemikaliów w zielonogóskim Przylepie. Śledztwo jest prowadzone w kierunku zagrożenia dla zdrowia i życia wielu osób.
Jak powiedziała Ewa Antonowicz, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze, przesłuchani zostali świadkowie, zabezpieczono też nagrania z monitoringów. Trwa zabezpieczanie dokumentacji. Prokurator dodała, że przeprowadzono wstępne oględziny - informuje reporter RMF FM.
Prokuratura zajmie się zbadaniem zarówno przyczyn pożaru jak i jego skutków.
W sprawie chemikaliów gromadzonych w Przylepie w 2021 skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko ośmiu osobom. Sześć z nich było związanych ze spółką, która wynajmowała halę, a dwie to urzędnicy. Wniosła też o uznanie prezydenta Zielonej Góry jako organu mającego dokonać utylizacji odpadów.
Walka z pożarem hali w Przylepie, w której składowane były niebezpieczne substancje, trwała od soboty. W akcji brało udział około 200 strażaków.
Ostatecznie nie było ewakuacji mieszkańców okolicznych domów. Służby niezmiennie zapewniały, że mimo przekroczenia norm nie ma zagrożenia dla ludzi. Z powodu pożaru wstrzymano ruch pociągów na pobliskiej linii kolejowej.
W niedzielę wieczorem rzecznik prasowy lubuskiej PSP st. kpt. Arkadiusz Kaniak poinformował o zakończeniu działań. Teren jest jednak nadal dozorowany, by reagować gdyby dochodziło do odnowień pożaru. Zabezpiecza go też policja, która kontroluje, aby osoby nieuprawnione nie miały tam wstępu. Jak zapewniał wojewoda, nie doszło do skażenia wód w pobliskich ujęciach. WIOŚ z kolei przekazał, że wyniki badania gleby mają być jeszcze w tym tygodniu.
Zezwolenie na składowisko odpadów w Przylepie wydał w 2012 r. starosta zielonogórski Ireneusz Plechan. Zezwolił na zwożenie odpadów do hali po dawnych zakładach mięsnych. Sąd nakazał ich utylizację, do której nie doszło.
Jak tłumaczył wczoraj prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki, proces utylizacji tego składowiska miał zostać rozpoczęty. Wniosek w Narodowym Funduszu Środowiska został złożony. Byliśmy po rozmowach z panią minister na temat tego, żeby pieniądze się znalazły. Myślę, że teraz zostaną przeznaczone nie na utylizację ale na rekultywację - dodał prezydent.