Około 65 hektarów gruntów zostało skażonych w wyniku ubiegłorocznego pożaru hali z chemikaliami w Zielonej Górze. Znamy szczegóły dwóch opinii biegłych badających tę sprawę - wynika z niej, że składowane tam były materiały rakotwórcze i toksyczne.
Gigantyczny pożar hali, w której były składowane niebezpieczne substancje, wybuchł 22 lipca 2023 roku w zielonogórskiej dzielnicy Przylep. W trwającej ponad dobę akcji wzięło udział łącznie 376 strażaków, 107 pojazdów i dwa samoloty.
Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze.
Jak przekazała prok. Ewa Antonowicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze, w ramach śledztwa uzyskano dwie opinie biegłego z zakresu ochrony środowiska i gospodarki odpadami.
Pierwsza opinia dotyczy tego, że "bezpośrednim następstwem pożaru było zniszczenie w świecie roślinnym w znacznych rozmiarach, tj. na powierzchni ok. 65 ha". Skażenie spowodowały węglowodory ropopochodne, związki metali ciężkich (w tym rtęć i cynk), a także substancje powodujące zasolenie (w tym chlorki i siarczany). Jak dodaje prokurator, "w opinii wskazano, że doszło do istotnego obniżenia jakości powierzchni ziemi, wody oraz powietrza".
Biegły wskazał również, że w wyniku pożaru powietrze w rejonie zostało zanieczyszczone substancjami toksycznymi i rakotwórczymi. "Ilość emitowanych substancji należy szacować w tonach" - przekazała rzecznik zielonogórskiej prokuratury.
"Substancje szczególnie szkodliwe oraz rakotwórcze i toksyczne dostały się bezpośrednio do środowiska z wodami gaśniczymi, migrując na znaczne obszary z wodami rzeki Gęśnik. Ponadto pożar mógł również zagrażać życiu i zdrowiu człowieka poprzez wyzwolenie znacznej energii i eksplozji w trakcie pożaru, a także w wyniku emisji substancji toksycznych do powietrza, co sprowadzało zagrożenie dla osób przebywających w obszarze narażenia" - poinformowała prokurator. Podkreśliła, że zdaniem biegłego, wdychanie powietrza zawierającego w/w substancje "zwiększa ryzyko zachorowań na choroby nowotworowe".
Jak mówiła prok. Ewa Antonowicz, kolejne oględziny przeprowadzono w listopadzie. Biegły pobrał wówczas próbki "z miejsc oddziaływania pożaru".
"Po ich analizie stwierdził, że w przypadku osadów dennych obserwuje się kumulacje metali ciężkich, a nawet stężenie wyższe jak w przypadku wcześniejszych badań. Podał również, że w górnym biegu Gęśnika odnotowuje się w dalszym ciągu obecność szlamów pożarowych, które stanowią aktualnie najistotniejsze zagrożenie dla środowiska" - przekazała rzecznik prokuratury.
Dodała, że w tej kwestii "prokurator niezwłocznie po uzyskaniu opinii zwrócił się m.in. do Urzędu Miasta Zielona Góra oraz Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska w celu wyjaśnienia zalegających szlamów".
Prokurator podkreśliła, że "w dalszym ciągu przesłuchiwani są świadkowie oraz gromadzona dokumentacja, w sprawie powołano również biegłych z zakresu pożarnictwa w celu ustalenia przyczyn zaistnienia zdarzenia".
Ile niebezpiecznych odpadów, które pozostały po pożarze, wywieziono już z Zielonej Góry? Zapytał o to Krzysztofa Sikorę z Zakładu Gospodarki Komunalnej w Zielonej Górze reporter RMF FM Beniamin Piłat.
Do dzisiejszego dnia, możemy powiedzieć, że ponad 910 ton tych odpadów zostało już z Przylepu wywiezione i przekazane do utylizacji w Ciepielówku lub w zakładzie w Koninie. Przypomnę, że umowa, jaką zawarło miasto, mówiła o dwóch wariantach - Ciepielówek lub odpady, które nadają się do składowiska odpadów niebezpiecznych w Koninie, więc część trafia również do Konina - powiedział RMF FM przedstawiciel zielonogórskiego ZGK.
Jak podkreślił, "ta pierwsza faza przygotowawcza oczywiście była najbardziej czasochłonna, ale w miesiącach październik, listopad (były - przyp. red.) bardzo intensywne transporty". Prawdą jest, że w miesiącu grudniu tych odpadów było mniej, natomiast zwracam delikatną uwagę, że proces utylizacji odpadów niebezpiecznych z takich, jak mieliśmy do czynienia w Przylepie, nie jest to proces, który może się w ciągu jednego dnia zakończyć - powiedział Krzysztof Sikora z Zakładu Gospodarki Komunalnej w Zielonej Górze.
Dodał, że "proces termicznego utylizowania tych odpadów jest to proces długotrwały, mocny proces chemiczny, który wymaga wielokrotnego podawania do spalenia odpadów, aby je najpierw zobojętnić, aby dodać dodatki chemiczne, które w takich technologiach są stosowane".
W związku z pożarem zielonogórska prokuratura skierowała akt oskarżenia przeciwko osobom związanym ze spółką, która magazynowała niebezpieczne odpady w hali w Przylepie, a także w stosunku do dwóch pracowników Starostwa Powiatowego.
"W grudniu ubiegłego roku zapadł nieprawomocny wyrok, w którym skazano oskarżonych na kary od 3 do 5 lat bezwzględnego pozbawienia wolności oraz wielomilionowe nawiązki, natomiast w stosunku do urzędników wymierzono karę 8 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres 2 lat próby" - przypomina prok. Ewa Antonowicz.
W objętej ogniem hali o powierzchni kilkuset metrów kwadratowych składowane były niebezpieczne substancje chemiczne. Jak przekazali strażacy 22 lipca 2023 r., znajdowały się one w beczkach i były łatwopalne.
Pożarem w Zielonej Górze zainteresowała się ówczesna minister klimatu i środowiska Anna Moskwa.
"Jestem na miejscu akcji gaśniczej składowiska odpadów niebezpiecznych w Zielonej Górze. Odebrałam meldunek od służb. Na miejscu jest 200 strażaków, 64 wozy. Nie ma ryzyka dalszego rozprzestrzenienia się pożaru. Żadne z ujęć wody nie jest zanieczyszczone. Dotychczasowe pomiary jakości powietrza nie wskazują przekroczeń. Nikt nie został poszkodowany" - napisała 23 lipca.
W związku z pożarem hali PKP wstrzymano wówczas ruch pociągów z Zielonej Góry w kierunku Wrocławia i Szczecina. Z kolei Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wydało alert dla mieszkańców Zielonej Góry i okolicznych powiatów - zielonogórskiego, świebodzińskiego, krośnieńskiego, żarskiego, żagańskiego, nowosolskiego i wschowskiego.