Jest szansa, że mieszkańcy terenów przy granicy z Ukrainą będą dostawali ostrzeżenia o rosyjskich atakach rakietowych po ukraińskiej stronie. Jest to rozważane - przyznał w rozmowie z reporterem RMF FM szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera. To efekt uderzenia rakiety w Przewodowie. Z dotychczas zebranego materiału dowodowego wynika, że na terenie Polski spadł jeden z pocisków ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Miało dojść do tego podczas prób strącania rosyjskich rakiet.
Najważniejsze informacje dotyczące wydarzeń w Przewodowie, reakcji przedstawicieli naszego rządu i sojuszników znajdziecie w RELACJI MINUTA PO MINUCIE oraz na STRONIE GŁÓWNEJ naszego serwisu.
Najprawdopodobniej w sobotę odbędzie się pogrzeb dwóch mężczyzn, którzy zginęli od uderzenia rakiety w skup zboża w Przewodowie na Lubelszczyźnie. Do tej tragedii doszło we wtorek po godz. 15:00.
Pogrzeb ofiar, jak dziś poinformowano, będzie miał charakter państwowy.
Rodzinom zmarłych wypłacono jednorazowe zapomogi. Rozpoczęto też procedurę przyznawania im rent specjalnych.
Dziś do Przewodowa jedzie prezydent Andrzej Duda. Na miejscu spotka się z rodzinami ofiar eksplozji.
Z myślą o bezpieczeństwie mieszkańców pogranicza rozważane jest wysyłanie im ostrzeżeń, jeśli po drugiej stronie granicy będzie trwał atak rakietowy. To mogłyby być np. SMS-y.
Taki system działa po stronie ukraińskiej. Jest możliwość wymiany takich informacji - powiedział RMF FM szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera.
Ukraińcy dostają ostrzeżenia, gdzie może nastąpić rosyjski atak rakietowy, poprzez specjalne kanały w mediach społecznościowych lub aplikację na smartfony.
Siewiera powiedział, że "wykorzystanie informacji o prowadzeniu zmasowanego ostrzału jest przedmiotem prac".
Szef BBN nie podaje żadnych szczegółów, ale zapewnia, że nie spodziewamy się celowych ataków na terytorium Polski.
To właśnie pocisk ukraińskiej obrony powietrza spadł na polską ziemię. Dlaczego? To jest wyjaśniane. Czy doszło do awarii w samej rakiecie, czy do błędu przy wprowadzaniu danych - to jest przedmiotem pracy ekspertów - mówił w Porannej rozmowie w RMF FM Siewiera.
Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Jakub Kumoch mówił z kolei w TVN24, że "dziś wiele wskazuje na to, że jedna z rakiet wystrzelona w celu zestrzelenia rosyjskiej rakiety nie trafiła w cel, nie zadziała mechanizm autodestrukcyjny i ta rakieta niestety doprowadziła do wypadku, do tragedii".