"Tu nie chodzi o to, że my nie chcemy Ukrainie pomagać, tylko chcemy, żeby to zostało uporządkowane" - powiedział jeden z uczestników rolniczych protestów. Rozpoczęły się one przed południem w rejonie przejść granicznych na wschodniej granicy Polski. Protestujący twierdzą, że nie mogą sprzedać polskiej pszenicy nawet za 1000 złotych za tonę, czyli o 500 zł taniej, niż podczas żniw, ponieważ w skupach znajduje się ukraińskie zboże.
Rolnicze protesty rozpoczęły się przed godziną 12. Rolnicy pikietują na drogach krajowych nr 12 i 17 do przejść granicznych w Dorohusku i Hrebennem w województwie lubelskim, a także na dk 28 w Medyce na Podkarpaciu.
To nie jest protest przeciwko rolnictwu ukraińskiemu, to jest protest po to, żeby uporządkować korytarz tranzytowy, żeby przepływ ziarna był kontrolowany - zapowiedział przed rozpoczęciem protestu Wiesław Gryn ze Stowarzyszenia Oszukana Wieś. Jak dodał, "pomagamy Ukrainie, pomagaliśmy i trzymamy za nich kciuki. Chodzi tylko o to, żebyśmy byli - jako rolnictwo polskie - przewidywalni i bezpieczni".
Organizator protestu w Podkarpackiem Roman Kondrów podkreślił, że "wielu obecnych tu rolników pomagało Ukraińcom i nadal pomaga". Rozumiemy, jaka jest sytuacja w tym kraju, że trwa tam wojna. Ale musimy zwrócić uwagę też na naszą sytuację, bo pójdziemy z torbami - powiedział Kondrów.
Jeden z protestujących, z którym w Lubelskiem rozmawiał reporter RMF FM Krzysztof Kot, powiedział, że "dzisiaj doszło do weta ludowego, do chłopskiego buntu". Nie chodzi o aspekt ekonomiczny, tylko o przyszłość naszych gospodarstw rodzinnych, na które rząd stawiał, które były na ustach wszystkich rządów przez 3 dekady. Dzisiaj dochodzi do tego, że zostaliśmy w jednej chwili zderzeni z rolnictwem ukraińskim przemysłowym. Tu nie chodzi o to, że my nie chcemy, żeby to zboże przejeżdżało, że Ukrainie nie chcemy pomagać, tylko chcemy, żeby to zostało uporządkowane - dodał rolnik.
"Jesteśmy bardzo wkurzeni" - mówił inny uczestnik protestu. W dużej mierze trzeba za to podziękować naszym skupom, bo skupiły zboże ukraińskie - dodał.
Protestujący trzymają transparenty z napisami m.in. "Pomagamy Ukraińcom, nie oligarchom", "Zboże techniczne symbolem kłamstwa i krętactwa rządzących", "Polska zdrowa żywność", "Oszukana wieś - czekamy na wybory".
Mł. asp. Małgorzata Pawłowska z Komendy Powiatowej Policji w Tomaszowie Lubelskim podała, że protestujący blokują pas ruchu na wjeździe do Polski z Ukrainy na wysokości skrzyżowania drogi krajowej nr 17 z drogą wojewódzką nr 867 w miejscowości Hrebenne. Wyjazd z Polski jest przejezdny. Policjantka poinformowała, że w proteście uczestniczy ok. 100 ciągników rolniczych i 300-400 osób.
Z kolei około 100 rolników protestuje w Medyce na Podkarpaciu. Rolnicy przechodzą przez przejście dla pieszych na drodze krajowej nr 28. Droga ta prowadzi do przejścia granicznego z Ukrainą w Medyce.
Ciężarówki, które jadą w stronę granicy są przepuszczane, ale tylko te, które wiozą paliwa albo pomoc humanitarną. W drugą stronę, już na terminalu w Dorohusku, ciężarówki są zatrzymywane i nie puszczane w stronę Chełma.
Bez zakłóceń odbywa się ruch samochodów osobowych.
Protesty są zaplanowane do północy z 2 na 3 lutego.