Proputinowskie banery znów pojawiły się na rolniczym proteście. Tym razem ktoś rozwiesił je podczas wizyty ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego u protestujących w Zosinie na Lubelszczyźnie - ujawnił w rozmowie z RMF FM Wiesław Gryn ze stowarzyszenia "Oszukana Wieś".

Treść banerów w Zosinie była zbieżna z tą z głośnego plakatu z protestu w Gorzyczkach (woj. śląskie). We wtorek na jednym z ciągników umieszczono flagę ZSRR i ręcznie wykonany napis: "Putin zrób porządek z Ukrainą i Brukselą i z naszymi rządzącymi". Autor napisu usłyszał zarzut nawoływania do wojny napastniczej przeciwko Polsce, pochwalania agresji Rosji na Ukrainę i propagowania ideologii komunistycznej. Odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu do 5 lat więzienia. 

Przyjeżdżają chłopcy - nie wiem z jakich organizacji, którzy chcą zaszkodzić społeczności rolniczej - mówił w RMF FM Wiesław Gryn z "Oszukanej Wsi", pytany o to, kto stoi za proputinowskimi banerami w Zosinie. Jak zapewnił, od razu zostały one zerwane przez organizatorów protestu. 

To nie jest nikt od nas. Ktoś przyjeżdża i chce zaistnieć - zapewniał Gryn. Są dzisiaj różnego rodzaju dewiacje narodowościowe i takie rzeczy robią - dodał. Jak podkreślił, ekscesy nie są potrzebne protestującym i "nie przynoszą chwały". 

Minister rolnictwa Czesław Siekierski i wiceminister Stefan Krajewski odwiedzili dziś protestujących w Zosinie rolników. 

Siekierski tłumaczył, że jego zdaniem Unia Europejska powinna partycypować w pokryciu części kosztów, które wytworzyły się z powodu trwającej od 2 lat wojny w Ukrainie i napływu produktów rolnych. Przypomniał, że Ukraina w sensie rynkowym jest już w UE, przez co niekontrolowany napływ produktów zdestabilizował rynki rolne, zwłaszcza w Polsce i krajach graniczących z Ukrainą.

Pomoc Ukrainie była, jest i będzie, ale to jeden obszar spraw, który należy odróżnić od drugiego - ekonomii i polskiej gospodarki - podkreślił szef resortu rolnictwa.

Dodał, że poprawa opłacalności produkcji rolnej to jeden z jego głównych priorytetów. Ceny środków produkcji są bardzo wysokie, a rolnicy nie mają żadnego wpływu na to po ile sprzedają swoje produkty i stąd oczekują pomocy ze strony UE i budżetu krajowego - zauważył. 

Wiesław Gryn z "Oszukanej Wsi" podkreślał w RMF FM, że organizatorzy protestu zadbali o to, by wizyta ministra rolnictwa przebiegała w spokojnej atmosferze. Pilnowaliśmy, żeby jakieś jajka nie poleciały. Jak się jest gospodarzem, trzeba w swoim domu odpowiadać za gości. Patrzyliśmy razem z policją, żeby był porządek - zapewniał. 

Opracowanie: