Krakowska prokuratura nadzoruje śledztwo w sprawie podejrzenia sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Chodzi o sytuację z czerwca ub.r., kiedy w podkrakowskim Zabierzowie pociągi poruszające się w przeciwległych kierunkach znalazły się na jednym torze i ostatecznie zatrzymały 114 metrów od siebie.
Jak poinformowała Prokuratura Okręgowa w Krakowie, śledczy czekają teraz na opinię biegłego z zakresu bezpieczeństwa transportu kolejowego. Ma to pomóc ustalić, kto z biorących udział w zdarzeniu - dwóch maszynistów i dyżurnej ruchu kolejowego - dopuścił się uchybień, jakie to były błędy i czy możliwe byłoby zatrzymanie się pociągów, gdyby dyżurna ruchu nie wydała polecenia zatrzymania się jednemu z maszynistów.
Prokuratura podała, że 26 czerwca ub. r. w Zabierzowie pociągi relacji Wrocław - Kraków oraz Przemyśl Główny - Wrocław zostały dopuszczone do ruchu na jednym torze, poruszając się w przeciwległych kierunkach. Po reakcji dyżurnej ruchu kolejowego pociągi te zostały w porę zatrzymane i znalazły się w odległości ok. 114 metrów od siebie.
Okoliczności zdarzenia na stacji w Zabierzowie ustali komisja - mówił wówczas RMF FM Karol Jakubowski z zespołu prasowego PKP Polskie Linie Kolejowe S.A.
Maszynista pociągu relacji Wrocław - Kraków pominął semafor wskazujący sygnał "stój" i zatrzymał się za nim. Dyżurna ruchu na stacji, widząc całą sytuację, zatrzymała jadący z naprzeciwka skład relacji Przemyśl - Wrocław. Pociągi zatrzymane zostały w bezpiecznej odległości - informował Jakubowski.
Opinia biegłego ma pomóc odpowiedzieć na pytania dotyczące m.in. komunikacji dyżurnej ruchu i maszynistów, możliwości "rozprucia się zwrotnicy rozjazdów", a także modelowych zachowań uczestników zdarzenia. "Postępowanie w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa nadal jest prowadzone, wykonywane są czynności procesowe" - poinformowała prokuratura.