Justyna Kowalczyk rozpoczyna zmagania w Tour de Ski. Dzisiaj biegaczki będą miały do pokonania 3-kilometrową trasę w niemieckim Oberhofie. Zawody składają się w sumie z siedmiu etapów. Panie mają w sumie do pokonania ponad 54 kilometry. Trzy poprzednie edycje tej imprezy wygrała Polka, która w tym roku także jest w gronie faworytek. Na starcie nie pojawi się Marit Bjoergen!
Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) skróciła w tym roku rywalizację z dziewięciu do siedmiu etapów. Organizatorzy prawdopodobnie nie chcieli zniechęcić zawodników, którzy przygotowując się do lutowych mistrzostw świata, mogliby zrezygnować z tak morderczych zawodów. Na starcie imprezy nie zobaczymy Marit Bjoergen. Norweżka podczas jednego z treningów miała bardzo wysoki puls, dlatego trafiła do szpitala. Choć badania nie wykazały żadnych nieprawidłowości, to profilaktycznie wycofano ją z rywalizacji. Lokalne media podały wczoraj, że do rywalizacji wróci podczas PŚ w czeskim Libercu.
W tej sytuacji najgroźniejszymi rywalkami Polki będą: Therese Johaug, Heidi Weng i Kikkan Randall. Wraca Charlotte Kalla, która też umie biegać. Jest jeszcze Anne Kyllönen, Krista Lähtenmäki, ale czy one mogą sprawić niespodziankę dającą zwycięstwo w imprezie? Chyba jeszcze nie. Tour trzeba przebiec, być maksymalnie skoncentrowanym i pokornym. Mój siódmy tour nie będzie się różnił od poprzednich. Chcę dać z siebie wszystko, a o wynikach myśli się dopiero przed podbiegiem na Alpe Cermis - powiedziała nasza biegaczka na łamach "Przeglądu Sportowego".
W klasyfikacji generalnej PŚ prowadzi Kowalczyk. O 33 punkty wyprzedza specjalizującą się w sprintach Amerykankę Kikkan Randall i o 65 Norweżkę Marit Bjoergen. Sukces w TdS może przybliżyć naszą zawodniczkę do zdobycia czwartej Kryształowej Kuli, ponieważ do zgarnięcia jest aż 750 punktów. Zwycięstwo w każdym z siedmiu startów jest wycenione na 50 pkt, a za wygranie całego cyklu dostaje się 400 "oczek"
Zawody Tour de Ski, zaliczane do Pucharu Świata w biegach narciarskich, wciąż uznawane są za niezwykle prestiżowe. Seria staje się jednak coraz krótsza, a obecna edycja będzie również dla zawodników mniej lukratywna finansowo. Pula nagród wynosi jedynie 560 tys. franków szwajcarskich (ok. 1,9 mln złotych). To o prawie połowę mniej niż najwyższa pula nagród w historii tego cyklu oraz o 160 tys. mniej niż w ubiegłym roku.
Zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Tour de Ski warte jest ok. 90 tys. franków szwajcarskich (ok. 305 tys. złotych). Nagrodę finansową otrzyma też dziesięć najlepszych zawodniczek i zawodników.
Wygrana w klasyfikacji sprintu jest premiowana kwotą ok. 6 tys. franków (ok. 20,3 tys. złotych). Za triumf na jednym etapie organizatorzy wypłacą połowę tej sumy.
Kobiety w ciągu siedmiu etapów mają do przebiegnięcia 50,4 km. Za jeden kilometr mogą zarobić zatem maksymalnie ok. 4,8 tys. franków (ok. 16,2 tys. złotych). Mężczyźni pokonają o 34,4 km więcej, co daje 2620 franków na kilometr (ok. 9 tys. złotych).
Program 7. edycji Tour de Ski
29 grudnia, Oberhof (Niemcy) - 3 km techniką dowolną
30 grudnia, Oberhof (Niemcy) - 9 km techniką klasyczną na dochodzenie
1 stycznia, Val Muestair (Szwajcaria) - sprint 1,4 km techniką dowolną
3 stycznia, Cortina (Włochy) - 15 km techniką dowolną na dochodzenie
4 stycznia, Dobbiaco (Włochy) - 3 km techniką klasyczną
5 stycznia, Val di Fiemme (Włochy) - 10 km techniką klasyczną ze startu wspólnego
6 stycznia, Val di Fiemme-Alpe Cermis (Włochy) - 9 km techniką dowolną na dochodzenie