Hokejowa reprezentacja Polski przegrała z Ukrainą 3:4 w ostatnim meczu Mistrzostw Świata Dywizji IB w Doniecku. Stawką pojedynku był awans na zaplecze światowej Elity.
Mecz rozpoczął się dla biało-czerwonych fantastycznie. Już w... 13. sekundzie spotkania, po podaniu Marcina Kolusza, na listę strzelców wpisał się Tomasz Malasiński!
Chwilę później formę Przemysława Odrobnego dwukrotnie próbowali sprawdzić Ukraińcy, ale na szczęście nasz golkiper nie pozwolił się zaskoczyć.
W 4. minucie sędzia podyktował pierwszą w tym meczu karę - na ławkę powędrował jeden z Ukraińców, a Polacy rozpoczęli zmasowany atak. Chwilę później kolejna kara dla Ukrainy i przez kilkanaście sekund mieliśmy grać w podwójnej przewadze. Tej okazji biało-czerwoni nie zmarnowali. Strzelał Rafał Dutka, tor lotu krążka skorygował Malasiński i po siedmiu minutach meczu prowadziliśmy już 2:0!
Tuż przed półmetkiem pierwszej tercji nasi reprezentanci złapali jedna po drugiej dwie kary. Na szczęście obydwa okresy gry w liczebnym osłabieniu udało nam się przetrwać. Po wyrównaniu sił na lodzie biało-czerwoni zdążyli wyprowadzić jedną groźną kontrę, a chwilę później sędzia podyktował... trzecią z rzędu, mocno dyskusyjną, karę dla Macieja Urbanowicza. Dzięki mądrej, konsekwentnej grze w obronie i z tego osłabienia udało nam się wyjść bez straty gola.
W 15. minucie pod bramką Odrobnego znów zrobiło się groźnie, ale nasz golkiper zachował zimną krew. Biało-czerwoni próbowali wyprowadzić kontrę, ale faulem zatrzymali ją Ukraińcy. Sędzia podyktował karę, ale tej przewagi nie udało nam się wykorzystać.
Dwie minuty przed końcem pierwszej tercji Polacy skonstruowali groźną akcję, ukraiński bramkarz obronił strzał, ale jeden z jego kolegów z zespołu najwyraźniej nie wytrzymał napięcia i zaatakował Tomasza Malasińskiego. Po szarpaninie obaj panowie powędrowali na ławkę kar, a chwilę później do Malasińskiego dołączył jeszcze Marcin Kolusz.
Pierwszą tercję kończyliśmy, mając na lodzie jednego zawodnika mniej, trzykrotnie przed stratą bramki ratował nas świetnie interweniujący Odrobny. Do przerwy wynik meczu już się nie zmienił, więc po 20 minutach Polska prowadziła z Ukrainą 2:0.
Drugą tercję rozpoczęliśmy od kolejnej kary. Faulu w obronie dopuścił się Jerzy Gabryś, ale Ukraińcy rozgrywali krążek wolno, a kiedy próbowali strzałów, w bramce świetnie spisywał się Odrobny.
Chwilę później faul zaliczył z kolei jeden z Ukraińców i mieliśmy piątą w tym meczu przewagę. W ciągu tych dwóch minut obie drużyny miały okazje do zdobycia gola, ale wynik nie uległ zmianie.
Niestety po wyrównaniu sił na lodzie, po błędach polskich obrońców Ukraińcy zdołali odrobić straty w ciągu zaledwie 20 sekund. Na listę strzelców wpisali się kolejno Blagy i Szafarenko. Efekt: gospodarze nabrali wiatru w żagle, a Polacy próbowali odzyskać spokój i pomysł na grę, których brakowało im od początku drugiej tercji.
W kolejnych minutach częściej atakowali Ukraińcy, ale w polskiej bramce świetnie spisywał się Odrobny. W 35. minucie po kolejnej dobrej interwencji naszego golkipera zawodnikom obu zespołów puściły nerwy i przed bramką "Wiedźmina" doszło do przepychanki.
Niestety w 37. minucie znów nie popisała się para obrońców Górny-Bryk. Z okazji skorzystał Tymczenko, który zdobył trzeciego gola dla Ukrainy.
W końcówce drugiej tercji biało-czerwoni wyraźnie opadli z sił i pozwolili rywalom zamknąć się w swojej strefie obronnej. Na szczęście do końca tej części gry gospodarzom nie udało się już powiększyć przewagi.
Za to w tercji trzeciej Ukraińcy potrzebowali zaledwie 35 sekund, by zdobyć czwartą bramkę. Błąd popełnił tym razem Odrobny, a na listę strzelców wpisał się Materuchin.
Chwilę później, po strzale Urbanowicza naszych rywali przed stratą gola uratował słupek.
W kolejnych minutach Ukraińcy rozgrywali krążek spokojnie, biało-czerwoni próbowali grać pressingiem, ale rezultat meczu się nie zmieniał. W 45. minucie na ławkę kar powędrował Paweł Dronia i znów graliśmy w osłabieniu. Mimo to dwukrotnie udało nam się wyprowadzić krążek z własnej strefy obronnej i oddać strzał na bramkę przeciwnika.
Na półmetku trzeciej tercji krążek po strzale Adama Bagińskiego znów odbił się od ukraińskiego słupka. Biało-czerwoni grali ambitnie, atakowali, ale wynik nie ulegał zmianie.
W 53. minucie nadzieje polskich kibiców odżyły. Po dobrym podaniu Leszka Laszkiewicza celnym strzałem popisał się Jerzy Gabryś i zasłonięty ukraiński bramkarz musiał skapitulować.
W ostatnich minutach trzeciej tercji gospodarzom zaczęło brakować sił, a nasi reprezentanci mocno walczyli o doprowadzenie do wyrównania. Niestety wynik meczu pozostał bez zmian. Biało-czerwoni przegrali 3:4 i to Ukraińcy cieszą się z awansu na zaplecze Elity.
Bramki:
dla Polski: Tomasz Malasiński (1, 7), Jerzy Gabryś (53),
dla Ukrainy: Roman Blagy (28), Oleg Szafarenko (29), Oleg Tymczenko (37), Oleksander Materuchin (41).
Strzały: Polska - 27, Ukraina - 34.
Kary: Polska - 16 minut, Ukraina - 16 minut.
W pozostałych sobotnich meczach turnieju Holandia pokonała Rumunię 6:2, a Litwini zmiażdżyli reprezentację Estonii, wygrywając aż 12:3.
Estończycy jako jedyni w tych mistrzostwach nie zdołali zdobyć nawet punktu i muszą pogodzić się ze spadkiem do Dywizji IIA.
Rumunia - Holandia 2:6 (0:3, 1:1, 1:2)
Litwa - Estonia 12:3 (1:1, 3:2, 8:0)