Tak grubego lodu na rzecze w Krakowie nie notowano od 20 lat. Pomiary odbywają się regularnie we wtorki i piątki w kilku miejscach na Wiśle. Mierzona jest grubość lodu i powierzchnia, jaką zajmuje lodowa tafla.
Pomiary odbywają się między innymi na stopniu wodnym Dąbie. Czterech pracowników wyrusza rano, by zmierzyć grubość lodu. Mają do dyspozycji piłę i siekiery do cięcia lodu. Biorą także przymiar, który wskazuje grubość lodu.
Na zamarzniętą rzekę wchodzi tylko jeden pracownik. Ma na sobie szelki ratunkowe, asekurowany jest także przy pomocy liny na wypadek gdyby lód załamał się pod nogami. Na taflę wchodzi po trapie. Zanim dojdzie do pomiaru trzeba zrobić przerębel. Gdy lód jest gruby robi się to piłą spalinową a później poprawia siekierą. Na koniec wkładany do wody jest specjalny metr z zaczepem na dole tak aby można było chwycić lód od spodu. Wyniki zapisywane są w grubej księdze i przekazywane do Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej.Jednak Wisła to niejedyna polska rzeka, która została skuta lodem. Wielkie lodowisko pokryte śniegiem - tak mieszkańcy opisują rozlewisko rzeki Bug w gminie Sławatycze na Lubelszczyźnie.
Woda wypełniła już wszystkie doliny i pola, zagrożone są również nadbużańskie miejscowości w Gminie Hanna. Trudno odróżnić, czy to jeszcze ląd, czy już lód. Wesoło nie jest. Woda pod śniegiem jest zamarznięta. Około metra wody jest zamarznięte. Dzień lub dwa i może być gorzej. Najgorzej będzie wiosną, bo ta woda nas zaleje - mówią reporterowi Krzysztofowi Kotowi mieszkańcy Mościc Dolnych.