Ubrani na cebulkę, w ciągłym ruchu. Przez całą noc nie zmrużyli oka. Tak tę mroźną noc przetrwali bezdomni z warszawskiego Dworca Centralnego.
Godzina 5.30. Na hali dworca Centralnego w stolicy tłum ludzi. Część z nich jedzie właśnie do pracy. Inni z wielkimi plecakami oraz z dobrym nastrojem o mroźnym poranku, pewnie na zimowy wypoczynek. Wyruszam w poszukiwaniu bezdomnych. Chcę ich zapytać jak spędzili noc, dlaczego mimo apeli policji i straży miejskiej nie przenieśli się do noclegowni? Mija 10 minut. W dalszym ciągu szukam. Nerwowo rozglądam się po podziemiach dworca i ku mojemu zdziwieniu , nie widzę żadnych osób które mogłyby przypominać bezdomnych.
Po kolejnych 10 minutach dostrzegam grupkę stojących przy balustradzie, tuż nad peronem, ludzi.
- Jak wam minęła noc? - pytam
- Ale pieniądze będą za to? Jak będą, to i porozmawiam z Panem chętnie. - odpowiada 50-letni mężczyzna.
Ciężko będzie, myślę sobie. Zaproponuję mu kanapkę. Rano przed pracą zrobiłem sobie kilka.
- A kanapki pan nie chce? Pytam i pokazuję bezdomnemu dwie bułki z szynką i serem.
- Oczywiście, że chcę. Nawet bardziej wolę od pieniędzy. Adam jestem. - mówi ku mojemu zdziwieniu.
- No to jak wam tan nocka minęła?
- Zimno panie. Nie tak zimno jak na dworzu, ale zimno.
- Warszawiak z Pana?
- Ano, 3 marca będzie 19 lat jak jestem bezdomnym. - Odpowiada ze łzami w oczach. - Ale niech pan nie pyta. - Zimno, panu chyba też zimno, nie?
Rzeczywiście. W podziemiach dworca Centralnego, wieje chłodem. Najgorzej jak mówi, jest przy wejściach. Nieco cieplej przy sklepach, ale stamtąd bezdomni są przeganiani. - A nie wyganiają was stąd? Nie proszą, żebyście poszli do noclegowni? - pytam.
- Panie, ja do noclegowni nie pójdę. Ja ani piję, trochę może zapalę sobie. Ale tam to wszy, brud, i jeszcze gorzej niż tu. Ja tu znajomych mam. My się razem trzymamy. Jeszcze nic złego nam się nie stało, nawet w takie mrozy.
Najlepsza jest policja - mówi Adam. Ja znam tych chłopaków, oni nas znają. To dobre chłopaki są. Nie wyganiają nas stąd. Ale Ci ze Straży Miejskiej to zawzięci są, każą nam się stąd wynosić. A jak pan chce spytać o ochronę... ehh, Oni to dopiero serca nie mają. Wywalają nas stąd. Czasem jak ktoś wyjść nie chce, to i zdarza sie, że pobiją - mówi Pan Adam. I po co to wszystko. My i tak tu wrócimy - dodaje.
Na dworcu Centralnym jest ok. 40 bezdomnych. Nie rzucają się w oczy tak bardzo, bo ciągle chodzą. Inaczej nie dali by radą - mówią. Rzeczywiście, podczas mojej wędrówki po dworcu, widziałem zaledwie jednego bezdomnego który siedział. Cała reszta chodziła pomiędzy ludźmi, żeby się rozgrzać.
Mateusz Wróbel, RMF FM